Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z lipiec, 2017

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #8 (Forteca Hordy – przedpole oraz najniższe podziemia)

7 Mirtul 1312 Po tym jak wzeszło słońce ukazały nam się wciąż naprawiane obwarowania Targos. Chwilowo zagrożenie ze strony hordy zostało odparte, a posiłki miały zapewniony, w miarę naszych możliwości, przejazd. Byliśmy zmęczeni, to fakt, lecz nie zwlekaliśmy z poinformowaniem Ulbreka o naszych dokonaniach. Wielce się uradował na nasz widok, mimo, iż mieliśmy ze sobą kogoś tak niepokojącego jak Krogosh, który o dziwo zachowywał się do tej pory całkiem przyzwoicie, aż za bardzo. Czyżbym źle go oceniał? Być może był albo lepszą osobą niż się wydawał, albo też sprytniejszą niż wygląda i tylko czeka, aż opuszczę gardę w dogodnym dla niego momencie? Która, czy też żadna, z tych możliwości była prawdziwa nie był w stanie rzec, lecz wiedział jedno, nie ma co ryzykować. Na miejscu Ulbrek poinformował nas, iż otrzymał wieści od swych zwiadowców Enneli i Brastona, iż zlokalizowali główną fortecę hordy w tym regionie. Jednocześnie dostojnik Targos wyszedł z inicjatywą i przedstawił nam śmi

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #7 (Most Shaengarne)

4 Mirtul 1312 Wyruszyliśmy na spotkanie z Torakiem, który to wraz z resztą orków wyszedł przed fort. Wódz klanu Złamanego Kła rzucił nam wyzwanie i rozpoczęła się walka. Starliśmy się. Ja, Imizael oraz Alla'thara odpieraliśmy zielonoskórych na pierwszej linii frontu, kiedy to pozostali za pomocą magii i łuków neutralizowali łuczników i szamana. Z towarzyszącymi wodzowi wojownikami poszło łatwo, lecz on sam stanowił już większe wyzwanie. Był silniejszy niż pozostali, a i sprytu mu nie brakowało i raz wyprowadził skuteczną fintę. Na jego nieszczęście moja zbroja to nie pierwszy lepszy kawałek żelaza i oparła się. Wtedy to zaczął stopniowo tracić inicjatywę, lecz nie zapał, to też mimo uzyskania przez nas przewagi liczebnej nie poddał się, lecz walczył do ostatniego tchu. Nie trwało to długo, lecz ostatecznie nie można było rzec, iż nie poległ jak na wojownika przystało. Po walce przeszukaliśmy znajdujące się tam obozowisko i odkryliśmy za nim jaskinię. Według tropów znaleziony

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #6 (Droga do Mostu Shaengarne)

2 Mirtul 1312 Zgodnie z radą Ulbreka udaliśmy się na zasłużony odpoczynek oraz uzupełniliśmy sprzęt. Zatrzymaliśmy się Pod Płaczącą Wdową, gdzie zrobiło się tak jakby przytulniej od naszej ostatniej wizyty. Najwyraźniej wpływ ducha słabł z każdą godziną, a za jakiś czas nikt już nie zauważy, iż przebywała w tym miejscu niespokojna dusza. Grzałem się przy ogniu i czyściłem zbroję, kiedy podeszła do mnie Imizael mówiąc, iż chciałaby porozmawiać. Gestem wskazałem jej miejsce obok siebie, po czym wyczekiwałem jej kolejnych słów. Te nie nadeszły od razu, na pierwszy już rzut oka widać było, że walczy sama ze sobą. Postanowiłem ją ośmielić, to też zapytałem o jej wrażenia z bitwy oraz przewidywania co do naszych kolejnych posunięć. Posłyszawszy moje słowa wpadła w zadumę, by po chwili odrzec, iż cieszy ją zwycięstwo, lecz niepokoi się przyszłością. Wszystko mogło bowiem się zdarzyć, lecz podkreśliła, że nie mogą zaprzestać starań, by zakończyć tę wojnę i powstrzymać napastników. Ucieszy

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #5 (Walka na Palisadzie)

2 Mirtul 1312 Rozgorzała bitwa. Gobliny przypuściły zmasowany szturm na nasze linie obronne. Mimo natychmiastowej reakcji nie udało nam się ocalić wielu z walczących po naszej stronie. Mimo to goblinów padało coraz to więcej, co dawało szansę na to, iż uda się odeprzeć najeźdźców. Zaraz po wyjściu z kwatery Shawforda natknęliśmy się na pierwszą grupę goblinów, która zdążyła zapuścić się pod wewnętrzny ostrokół. Bez zwłoki rzuciliśmy się do walki. Poza zwykłymi goblińskimi wojownikami i łucznikami mieliśmy do czynienia z jeźdźcem dosiadającym worga oraz kilkoma innymi wyraźnie reagującymi na jego polecenia. Jeden z nich rzucił się nawet na Krogosha, lecz szybka interwencja Imizael wyratowała go z opresji. Tymczasem ja oraz Alla'thara poczęliśmy wyrzynać gobliny. W głównej mierze to ja przyjąłem na siebie impet pierwszych uderzeń. Na całe szczęście głupie gobliny nie doceniły pancernych blach osłaniających me ciało, to też korzystając z ich zaskoczenia, że nadal stoję,