Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #6 (Droga do Mostu Shaengarne)

2 Mirtul 1312

Zgodnie z radą Ulbreka udaliśmy się na zasłużony odpoczynek oraz uzupełniliśmy sprzęt. Zatrzymaliśmy się Pod Płaczącą Wdową, gdzie zrobiło się tak jakby przytulniej od naszej ostatniej wizyty. Najwyraźniej wpływ ducha słabł z każdą godziną, a za jakiś czas nikt już nie zauważy, iż przebywała w tym miejscu niespokojna dusza.

Grzałem się przy ogniu i czyściłem zbroję, kiedy podeszła do mnie Imizael mówiąc, iż chciałaby porozmawiać. Gestem wskazałem jej miejsce obok siebie, po czym wyczekiwałem jej kolejnych słów. Te nie nadeszły od razu, na pierwszy już rzut oka widać było, że walczy sama ze sobą. Postanowiłem ją ośmielić, to też zapytałem o jej wrażenia z bitwy oraz przewidywania co do naszych kolejnych posunięć. Posłyszawszy moje słowa wpadła w zadumę, by po chwili odrzec, iż cieszy ją zwycięstwo, lecz niepokoi się przyszłością. Wszystko mogło bowiem się zdarzyć, lecz podkreśliła, że nie mogą zaprzestać starań, by zakończyć tę wojnę i powstrzymać napastników. Ucieszyłem się widząc jej postawę. Zaprawdę cieszyło mnie to, lecz również smuciło. Taka walka nigdy nie obchodzi się bez ofiar. Ofiar często najmniej potrzebnych i najbardziej bolesnych. Miałem już zapytać o czym to chciała porozmawiać, lecz te zniknęła z krzesła obok mnie.

3 Mirtul 1312

Zapadł zmrok, a my wyruszyliśmy. Pokrzepieni błogosławieństwami i czarami kapłanów Tempusa, wyekwipowani i gotowi (a przynajmniej takie mieliśmy przeczucie) na wszystko co może nas czekać.
Deldon wraz z Elendilem przeprowadzili nas przez dzikie ostępy tundry. Zakręcaliśmy, myliliśmy ślady oraz przemykaliśmy obok kolejnych goblińskich oddziałów. Wreszcie dotarliśmy w środkowy bieg rzeki.

W drodze ku mostowi natrafiliśmy na barykadę zrobioną z beczek, skrzyń oraz resztek kupieckich wozów. Nim zdążyliśmy przeprowadzić najmniejszy nawet zwiad wyszedł nam na spotkanie barczysty ork z białą grzywą. Odziany w kolczugę z toporem w dłoni oraz licznymi trofeami tu i ówdzie.
Rzekł, iż Most Shaengarne jak i wszystkie tereny wokoło należą teraz do klanu Złamanego Kła, jego klanu. Zażądał byśmy się poddali, albo zginęli. Nie spełniliśmy żadnej z jego próśb. Ten szybko umknął z pola, by zajęli się nami jego wojownicy. Szybko więc przedarliśmy się przez barykadę i rzuciliśmy do walki. To już nie były gobliny, żarty się skończyły. Elendil, Dolon oraz Krogosh zajęli się łucznikami oraz szamanem, a tymczasem ja Alla'thara oraz Imizael stawiliśmy im czoła w zwarciu.
Walka szła po naszej myśli, lecz nie obyło się bez ran. Moja zbroja ledwo wytrzymywała uderzenia maczug i toporów. Na całe szczęście pozabijaliśmy ich szybciej, niż oni mieli okazję wreszcie się przebić. Niemniej trzeba było starcia rozgrywać rozważnie.

Za barykadą natrafiliśmy na małe obozowisko zapewne orków, których chwilę temu pokonaliśmy, to też korzystając z chwili wytchnienia opatrzyliśmy swe rany, a Elendil udał się na zwiad. Okazał się on owocny, gdyż ukazał, że orkowie mają w tym rejonie kilka grupek patrolowych z czego jedna z nich plądruje samotny dom pośród lasu. Urządziliśmy na nich zasadzę. Padli nim zdążyli dobrze się zamachnąć.

Następnie oczyściliśmy, nie bez problemów, obozowisko położone przy małej zaporze na rzece i przy okazji oswobodziliśmy orkowiego więźnia imieniem Dereth. Był on miejscowym druidem. W ramach podziękowania ofiarował nam kilka informacji o okolicy, w tym o przybliżonej lokalizacji jego towarzyszki, która również była przetrzymywana przez zielonoskórych. Poprosił byśmy ją uwolnili, a wtedy z jej pomocą będzie wstanie skłonić naturę do tego, by ukazała bezpieczniejszą ścieżkę przez las, a także utrudniała przemarsze wroga. Przystaliśmy na jego propozycję i udaliśmy się na zachód. W stronę w którą ją zabrali.

Rzeczywiście tam była, a po drodze trafiliśmy na kolejnych orków. Orków, którzy chcieli być sprytni i starali się zastawić na nas pułapkę poprzez zapalanie beczek pełnych siarki. Na ich nieszczęście Elendil doniósł nam o tym to też zachodziliśmy ich tak, że ci nie mieli czasu na ustawienie swych sideł. Raz nawet w pośpiechu zapalona beczka zabiła większość nieprzyjaciół nas nawet nie raniąc.

Po odbiciu Sabriny, ta rzekła nam, iż orkowie szykują większą zasadzę ustawiwszy część swych sił na jednym z klifów. Podążając za jej radami natrafiliśmy na odpowiednią ścieżkę i pokrzyżowaliśmy ich plany.

Wróciliśmy do druidów, których znaleźliśmy w niedawno odbitym przez nas domostwie. Ci w ramach zadośćuczynienia za naszą pomoc zaoferowali wsparcie od samej natury, a także podarowali nam zaklęty sejmitar, by ten pomógł nam w razie potrzeby. Broń mogła się nam przydać to też przyjęliśmy ją.
Następnie skierowaliśmy się na miejsce gdzie miała czekać na nas zasadzka. Tam zaskoczony Torak nie mógł zdzierżyć tego, iż jego zasadzka spaliła na panewce. Nie mając dostatecznych sił by nas powstrzymać rzucił się do ucieczki. Ruszyliśmy za nim, aż trafiliśmy na resztki jakiejś złupionej wioski, zapewne osady drwali. Czekał już na nas Torak oraz oddział orkowych wojowników. Wtem w strudze światła pojawiała się nieznana nam kobieta dzierżąca płonący księżycowym blaskiem miecz. Wtedy to zza jej pleców wyłonił się troll wyrywając jej klingę z dłoni, a następnie pędzący ku fortowi na wzniesieniu.

Nie mieliśmy czasu go gonić, gdyż orkowie zaatakowali. Dzięki pomocy nieznajomej obyło się bez ciężej rannych. Po walce przedstawiła się jako Emma Moonblade, kapłanka Seluna i jedna z tych, która dzierży Księżycowe Ostrze Selune. Imizael pozdrowiła ją odpowiednim dla tego wyznania słowami, na co ta uradowała się. Niemniej jej radość nie trwała długo, gdyż straciła swą broń. Zaproponowaliśmy, iż ją odzyskamy, jako rekompensatę za pomoc w walce z orkami.

Elendil wytropił stwora, którego ślady prowadziły na wschód przez resztki osady, aż do fortu. Przed nim natrafiliśmy ja wymęczoną kobietę, która została wysłana z poselstwem od Toraka. Trzymał on miejscową ludność jako zakładników, których zabije jeżeli tylko podejdziemy pod bramy. Trzeba było coś począć, lecz nie wiedzieliśmy co. Wtedy to też kobieta wspomniała o mechanizmie, który otwierał bramę do młyna gdzie trzymano więźniów. Problem polegał tylko na tym, że ten był wewnątrz fortu. Elendil zgłosił się na ochotnika. Potrafił się ukrywać jak nikt inny to też możliwym było, że uda mu się wkraść i zrobić co trzeba. Kiedy on udał się w swojej misji, my objęliśmy miejsca na drodze do młyna.

Oczekiwaliśmy z niecierpliwością. Jeżeli mu się nie uda to orkowie nie tylko wybiją drwali, ale i pewnie zgładzą samego Elendila. Pozostało nam czekać i modlić się. Modły chyba zostały wysłuchane, gdyż mechanizm zazgrzytał i przejście otworzyło się. Nie czekając wdarliśmy się do środka i korzystając z zaskoczenia rozpoczęliśmy siać popłoch i zamieszanie w szeregach wroga. To było tym skuteczniejsze, gdyż Krogosh przyzwał swą magię i wdzierał się w umysły orków, by następnie napełnić je strachem, przez co ci biegali bez ładu i składu często ignorując prawdziwe zagrożenie. Tym sposobem zostali szybko wybici, a ludzie uratowani.

Wiedzieliśmy, że Torak pewnie już wie o naszym posunięciu to też oddaliliśmy się na bezpieczną odległość i przygotowywaliśmy do ataku na fort. Bogowie byli jak dotąd po naszej stronie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.