Przejdź do głównej zawartości

Tworzenie nazw miejsc – źródłosłowy, spostrzeżenia i wskazówki/porady

Tworzenie, zwłaszcza światów, uniwersów, czy settingów nie należy do prostych,
a jednym z najczęstszych problemów jest kreowanie nazewnictwa.


Nazewnictwo, przynajmniej w moim odczuciu, przysparza wielu początkującym twórcom mniejsze, bądź większe, trudności. Oczywiście z czasem dochodzi się do własnych rozwiązań, metod, oryginalnej specyfiki nazewniczej i tym podobnych spraw, jednak by do tego etapu dotrzeć należy najpierw uświadomić sobie istotę problemów, którym trzeba stawić czoła. Są to m.in.:”poczucie koślawości”, niespójność, przypadkowość, czy dziwność w negatywnym znaczeniu. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele, więcej niż jestem w stanie omówić, dlatego też celem tego wpisu jest uświadomienie, często niezwykle prozaicznych, aspektów towarzyszących procesowi kreacji nazw miejsc (nazwy osobowe to inny temat – chociaż niektóre z zależności są analogiczne – i otrzyma osobną notkę) oraz przedstawienie własnych spostrzeżeń, jak i wyciągniętych na ich podstawie rad.

Nazwy mogą pełnić wiele różnorodnych funkcji, np. ludyczną, która jest wykorzystywane w celu przeprowadzenia skojarzeniowej gry z odbiorcą, najczęściej czytelnikiem, co ostatecznie ma skutkować wywołaniem u niego zamierzonego efektu np. humorystycznego. Tak, czy inaczej, każda nazwa spełnia jedną podstawową funkcję, mianowicie identyfikująco-wyodrębniającą. Już na pierwszy rzut oka, oraz ucha, powinno być jasne o co chodzi, lecz dla braku nieporozumień oraz pełnego zrozumienia wyjaśnię. Otóż owa funkcja mówi nam o tym, że nazwa ma za zadanie wyróżnić i ujednoznacznić obiekt, który opisuje. Bez znaczenia, czy mówimy o osobie, miejscu, czy chorobie wujka Franka. Warto również wspomnieć, że może przekazywać więcej informacji, chociażby nakreślić charakter, wartości, określić specyfikę, funkcję, czy istotność danego miejsca. 

W przypadku nazewnictwa terytorialnego źródła owych mian są bardzo różnorodne oraz skupione na wartościach praktycznych w przeciwieństwie do imion, które najczęściej zawierają w sobie pierwiastek magiczny.

Nazwy wszelkich elementów na mapie powstają przy udziale wielu czynników, często bezpośrednio ze sobą powiązanych. Wypełnienie map podobnych do tej może być równocześnie dobrą zabawą, jak również twórczą torturą.


Źródłosłowy


Ukształtowanie nazywanego terenu – Bezpośrednie, bądź pośrednie, odwołanie się do rzeźby danego obszaru. Źródłosłów ten przeważnie jest stosowany do opisu lokacji naturalnych, lecz zawsze istnieje możliwość, że teren zostanie zmodyfikowany na tyle, że dawna jego nazwa przestanie być adekwatna do stanu faktycznego. 
Przykłady: Góry Błękitne, Dolina Lodowego Wichru, Głębia Sedny.
 

Charakterystyczny element krajobrazu – W tym przypadku, za pochodzenie określenia odpowiada rozpoznawalny, często unikatowy, składnik krajobrazu, który wyróżnia dane miejsce spośród innych. Mogą to być zarówno obiekty stałe jak układ górskich szczytów, jak również coś mniej namacalnego w rodzaju niezwykle częstych porywów silnego wiatru.
Przykłady: Dolina Lodowego Wichru (nieustannie dmący mroźny wicher), Archipelag Martwego Ognia (liczne wygasłe/uśpione wulkany).
 

Przeznaczenie danego miejsca – Występujące wówczas, kiedy mamy do czynienia z obiektami stworzonymi sztucznie, zazwyczaj przez jakąś rozumną rasę. Najczęściej będą to różnego rodzaju budowle, bądź ich kompleksy jak miasta, warownie, lecz równie dobrze może odnosić się do tego, że dana lokalizacja przykładowo pomaga w rzucaniu zaklęć.
Przykłady: Czarna Brama, Królewska Przystań, Mur.

Od osób, postaci, istot – Przypadek mający przeważnie ścisłe powiązanie z historią danej lokacji, najczęściej z jej założycielem, lecz równie dobrze może ona pochodzić od legendarnych opowieści, bądź istot dane terytorium zamieszkujących.
Przykłady: Wrota Baldura, Wzgórza Trolli, Las Wielkich Smoków.
 

Od okolicznych, już istniejących nazw – Często bywa tak, że lokacje niejako dziedziczą swe miana od całego obszaru, w którym leżą, bądź odwrotnie i to większa lokacja otrzymuje nazwę po jednym ze swoich lokacji składowych. Dzieje się to przeważnie w dłuższym czasie oraz jest ściśle powiązane ze zmianą ważności składowych krajobrazu.
Przykłady: Sandomierz i Wyżyna Sandomierska.
 

Uwarunkowania historyczne miejsca/regionu – Wydarzenia w rodzaju bitew, pogromów, najazdów, czy czegokolwiek innego, co zapada w ludzkiej, i nie tylko ludzkiej, pamięci. W tym przypadku niezwykle często obok nazw oficjalnych funkcjonują miana lokalne, bądź potoczne mogące z czasem stać się tymi szerzej znanymi.
Przykłady: Królewska Przystań, Zatoka Buntu,

Języki – Sposób w jaki mówią osoby żyjące na danym terenie oraz te, które do niego przybywają (pokojowo, bądź nie), wpływa na sposób nazywania, począwszy od zapisu, przez wymowę, aż po nadanie zupełnie nowej nazwy (z przeróżnych powodów).
Przykłady: Wrocław i Breslau.

Ewolucja miejsca – Z czasem dojść może do sytuacji, w której dana lokacja może zmienić swą nazwę w naturalnym sposób, zarówno przez zmiany w środowisku naturalnym, nowego przeznaczeniu, bądź pod wpływem rozbudowy.
Przykłady: Budapeszt powstał z połączenia się dwóch miast Budy i Pesztu.


Zagwozdki twórcze nie są mi obce, bardzo często spotykam się z nimi podczas tworzenia postaci, bądź fabuł, lecz prawdziwego ich spektrum począłem doświadczać w chwili, kiedy to postanowiłem stworzyć swój własny setting do DnD. Nazwanie zaś wszystkich tych krain, państw, narodów i wszystkiego innego stało się wręcz monstrualnym wyzwaniem. Niemniej satysfakcjonującym.


Wskazówki/Porady


Konsekwencja – Prozaiczne i oczywiste, lecz niezwykle ważne jest to, by konsekwentnie trzymać się obranej strategii nazwotwórczej. Oczywiście mogą się miejscami pojawić odstępstwa, lecz powinny one być dobrze umotywowane np. niestabilną granicą i przechodzeniem miasta z rąk do rąk itp. Konsekwencja dotyczy tutaj nie tylko nazw sensu stricte, lecz również sposobu ich rozmieszczania, czy raczej metody nazywania. Mam tutaj na myśli konsekwencję w stosowaniu przyjętej strategii np. o nazywaniu wszystkiego, bądź jedynie istotnych fabularnie miejsc. Bycie konsekwentnym wymaga bardzo dobrego przemyślenia swojej wizji, potrzeb oraz możliwości twórczych.

Spójność – Dziecko konsekwencji, której jest przedłużeniem. Spójność nazewnicza uwiarygadnia kreowany świat oraz pomaga w zapamiętywaniu. W moim odczuciu to właśnie owa cecha jest tą, do której powinno się dążyć, bowiem jest świadectwem przemyślanych procesów nazwotwórczych.

Logiczność – Niezwykle ważne jest, by stosowane nazewnictwo miało sens, nie było tworzone z przypadku, a stanowiło logiczną pochodną specyfiki danego terytorium oraz wynik zawirowań historycznych.

Brzmienie – Nazwy powinny brzmieć dobrze w ustach osób je wypowiadających. Powinny stanowić odzwierciedlenie danego języka, jego specyfiki, sposobu myślenia, czy manier językowych. Winny być przekonujące, bądź jedynie samą swą fonetyką móc wywoływać skojarzenia. Stworzenie takich nazw jest zazwyczaj czasochłonne, wymaga eksperymentów oraz informacji zwrotnych od innych, by móc porównywać ze sobą różne punkty widzenia, czy może raczej słyszenia.

Łatwość wymowy i stosowania – Język jest żywy i dąży do jak największej wydajności w przekazywaniu komunikatów, zarówno pod względem konkretności oraz jednoznaczności, jak i szybkości samego przekazu. Stąd tak licznie stosowane skróty, wypieranie słów dłuższych przez krótsze. Nazwy, jako część języka, w oczywisty sposób również podlegają tym zjawiskom, to też jeżeli mieszkańcy danego miejsca używają jego skróconej wersji, to z czasem taka zastąpi dawną. Podobnie z pisownią, która będzie upraszczana, bliższa brzmieniu fonetycznemu.

Nie należy na siłę szukać oryginalności – Potrzeba oryginalności, unikatowości oraz nowości, bardzo często paraliżuje procesy twórcze. Prowadzi do zaniżania oceny swoich prac, a czasami do popadania w śmieszność, czy najzwyklejszą w świecie dziwność. Należy pamiętać, że masy żyjące w danym miejscu zazwyczaj będą istotami o prostszych potrzebach. Innymi słowy nie wszystkie nazwy muszą być oryginalne, czasami wręcz powinny być odtwórcze, by stanowić przeciwwagę dla tych zupełnie niecodziennych. Kiedy wszystko jest dziwne nic nie jest dziwne. Kontrast ma wielką moc.

Czerp inspirację skąd tylko możesz – Sposobów na tworzenie nazw jest sporo, lecz często poza zwykłą użytecznością pragnie się stworzyć coś ciekawszego, zwłaszcza w przypadku ważnych lokacji. W takim wypadku jednym z efektywniejszych sposobów jest obserwacja otoczenia, wodzenie wzrokiem po mapach (polecam w innych językach niż ojczysty), słuchanie różnych, często zupełnie egzotycznych języków. Wszystko byleby tylko obcować z nowymi słowami, czy dźwiękami, a to przede wszystkim tym są nazwy. Znakami na papierze oraz tym co słyszymy.

Gra intertekstualna – Ostrożnie podchodź do gier intertekstualnych i odniesień do innych dzieł. Może to w interesujący sposób wpływać na tego, kto obcuje z daną nazwą, lecz należy to czynić z pełnym rozmysłem oraz z wyczuciem. Nie zawsze bowiem takie odniesienia służą opowieści, czy wiarygodności, a przywodzenie na myśl innych dzieł niekoniecznie może dobrze się skończyć. Nic na siłę, tego typu zabiegi z czasem i wzrostem świadomości twórczej zaczną pojawiać się niejako samoistnie.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.