Przejdź do głównej zawartości

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery!

Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne.

Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D, co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków. Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału.

Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć się odcinkami oraz mieć nadzieję, że całość otrzyma satysfakcjonujący finał.

Przyjemnie było zobaczyć starych znajomych.

Najnowsze odcinki nie niosą ze sobą wielkich zwrotów akcji czy zawirowań między postaciami. Oczywiście mam świadomość tego, że Star i Tom na chwilę zawiesili swoją relację, przy czym moim zdaniem scena ta dobrze ilustruje to jak obie te postacie zmieniły się na przestrzeni czasu. Tom opanowuje swój gniew oraz złość, stara się zrozumieć swoją dziewczynę i daje jej czas oraz przestrzeń by mogła sobie wszystko poukładać. Star natomiast jest skołowana i boi się przyszłości. Bycie księżniczką w dużym stopniu definiowało ją oraz wyznaczało jej drogę, a z chwilą, kiedy przestała nią być poczuła się zagubiona. Moon raczej na stałe osiadła już w tamtej małej wiosce, a Eclipsa wraz z Glabgorem sprawują władzę i najwyraźniej mieszkańcy przyjęli to całkiem nieźle. Star pozbyła się w pewnym stopniu definiujących jej przyszłość ograniczeń, lecz wraz z nimi zniknęło poczucie tego, że wie dokąd zmierza co przeraża ją i sprawia, że nie wie co ma ze sobą zrobić. Stąd właśnie tak usilnie przedłużała wyjazd z Mewni. Obawia się tego co przed nią.

Beach Day za nami i muszę przyznać, że był to dobry odcinek.

Jej niepewność względem przyszłości bardzo wyraźnie ukazuje odcinek Beach Day i wyjaśnienie genezy zdjęcia. Fotografia ta jest podarowana Star przez nią samą, a właściwie przyszłą ją, a jej zadaniem było zapewnianie nadziei na przyszłość, dodawanie siły do przezwyciężania problemów oraz radzenia sobie z ciężkimi chwilami takimi jak zaginięcie Moon czy rewelacje odnośnie tego, że jej rodzina nie jest prawowitymi następcami tronu. Warto też spojrzeć na to z innej perspektywy, mianowicie zdjęcie można porównać do kotwicy, do ram, w których żyła Star przez ten cały czas. Fotografia była czymś pewnym, ostoją bezpieczeństwa, ale i pułapką, klatką, która nie pozwalała jej jasno ocenić swojej sytuacji oraz zamykała jej drogę ku przyszłości. Przeszkoda ta jednak została już przezwyciężona, a Beach Day się dokonał. Oznacza to, że teraz może wydarzyć się już wszystko, zarówno rzeczy pozytywne jak i negatywne, a te drugie będą miały miejsce o czym świadczą słowa Ojca Czasa “Hardest time is still ahead”. Do tego mamy ostrzeżenie Hekapoo odnośnie wracania na Mewni. Star uwolniła się z ciemiężących ją okowów powinności wobec ludu oraz kotwicy, którą był Beach Day. W chwili obecnej ma przed sobą wolną drogę oraz wybór odnośnie tego, co ze swoją wolnością zrobi, w jakim kierunku pokieruje swoje życie. Bez klątw, bez narzuconej z góry roli do spełnienie oraz bez pewności odnośnie przyszłości. Jak powiedział Marco musi sama zawalczyć o swoje szczęście.

Hekapoo... Hekapoo...

Bardzo zastanawia mnie zachowanie Hekapoo, kiedy przychodzi ona do Marco, by go ostrzec o tym, iż coś złego może dziać się na Mewni. Jest to oczywiście kolejna przesłanka, że mamy do czynienia z ciszą przed burzą, lecz moim zdaniem istotniejsza jest kwestia tego jak zachowuje się ona w tej scenie. Widzimy, że jest zestresowana, a jej oko ucieka na bok. Z jednej strony może to być tylko dbanie o bezpieczeństwo Marco, bowiem ich relacja jest dość bliska. Sama mówi, że nie powinien o tym wiedzieć. Jednak z drugiej strony teoria odnośnie tego, że większość komisji może być zamieszana w uwolnienie Galbgora może być zasadna. Warto pamiętać, że Rombulus posiadał nożyce, a tymi można się też przemieszczać również po tym samym wymiarze (zostało to pokazane w odcinku Running with Scrissors w sezonie 2). Oznacza to, że mógłby on ich użyć by niepostrzeżenie zakraść się do zamku i zrobić co miał do zrobienia. Jednak wydaje mi się, że Hekapoo mogłaby być świadoma ich użycia, w końcu to ona jest główną postacią odpowiedzialną za portale i podróże międzywymiarowe. Jeżeli tak by było w rzeczywistości to perspektywa spisku nabiera prawdopodobieństwa, lecz niczego nie przesądza. Może być oczywiście tak, że nie jest w nic zamieszana i po prostu wykonuje swoje obowiązki. Tak czy inaczej coś tutaj w tym mi nie pasuje i albo rzeczywiście mamy do czynienia z intrygą, albo ze słabym przemyśleniem scenariusza do odcinka z koronacją. Albo też z moją nadinterpretacją, tego nigdy nie można wykluczać.

Ta scena jest genialna.

Kolejną rzeczą, z którą wypadałoby się zmierzyć, jest odpetryfikowanie Manfreda. Zostało nam bardzo wyraźnie pokazane, że on jak i większość osób mieszkająca w osadzie wraz z Moon jest przeciwna rządom Eclipsy, a co za tym idzie mogą być chętni do tego by wszcząć rebelię. Innymi słowy mogą chcieć pomóc Minie i jak dotąd są jedynymi kandydatami na jej żołnierzy, bowiem przez cały sezon nie pokazano nam nikogo innego, kto tak jawnie i zdecydowanie sprzeciwia się powrotowi Królowej Ciemności na tron. Przypuszczam, że to właśnie Mina jest odpowiedzialna za powrót Manfreda do świata żywych, sam bowiem nie chciał powiedzieć jak to się stało, a już mieliśmy przesłanki mówiące o tym, że Mina potrafi niepostrzeżenie zakraść się do siedziby Eclipsy oraz, że gdzieś w jej okolicach, może podziemiach, tworzy swoich nowych żołnierzy czego przykładem jest Sebastian. Logicznym więc wydaje się, że oswobodziła ona Manfreda, ponieważ ma w nim sojusznika, a także może on służyć za swoistego podżegacza i rekrutera wśród ludu. Czy jest tak w istocie pokażą nam następne odcinki.

No wyglądają fajnie, ale mam wątpliwości czy potrzebowały swoje odcinka.

Na koniec chciałbym wspomnieć o odcinku Gone Baby Gone, w którym to zobaczyliśmy nastoletnią Mariposę oraz Meteorę. Zacznijmy od tego, że sam w sobie epizod był ok, z małym twistem oraz całkiem niezłą akcją. Interesująco też było zobaczyć córkę Eclipsy w formie motyla, lecz zastanawia mnie: po co? Rozumiem chęć pokazania wizyty Hekapoo, lecz cóż wnosi ukazanie dwóch małych bohaterek jako nastolatek (po zalaniem internetu fanartami)? Szczerze mówiąc jeżeli okaże się to mieć jakiegoś znaczenia w finale i skończy się jedynie odcinkiem bez większego wpływu na resztę to będzie to dla mnie rozczarowujące. Nie przeczę, że taki zabawniejszy, oderwany od głównej fabuły epizod może być potrzebny przed zakończeniem, by dać nam jeszcze chwilę oddechu, ale jednak mam wrażenie marnowania czasu, kiedy jest go już mało, a można by jeszcze rozszerzyć główną fabułę. Nie ukrywam też, że może to być moje nadmierne czepiactwo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.