Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2017

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #4 (Palisada)

2 Mirtul 1312 Zaraz po przekroczeniu wewnętrznej bramy udaliśmy się do Shawforda, który dowodził siłami na palisadzie. Mimo tego, że było bardzo wcześnie ten najwyraźniej już od dawna był na nogach. Zapewne po ataku na doki i zdemaskowaniu dwóch wrogów wewnątrz miasta czujność nie pozwoliła mu zaznać dłuższego snu. Mimo to prezentował się dobrze. Odziany w kolczugę z mieczem przy pasie stał nad mapą okolicy, kiedy przestąpiliśmy próg. W kącie pomieszczenia dostrzegliśmy zapewne jakiegoś kapłana. Zdradzała go pozłacana szata polowa oraz zawieszony na szyi srebrny symbol. Po przyjrzeniu się dostrzec można było, iż przedstawiał on monetę z wygrawerowaną na niej głową kobiety o długich włosach. Chwilę później okazało się, że jest to jeden z wyznawców Waukeen, bogini handlu, złota i kupców. Nie wydawał się specjalnie rad ze swego położenia oraz funkcji polowego medyka o czym świadczyły ciągłe narzekania i kwaśna mina. Shawford na początku poleciał nam znaleźć niejakiego Olapa T

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #3 (Targos)

1 Mirtul 1312 Po rozprawieniu się z Phanem udałem się do Ulbreka i Elytharry, by poinformować ich o ujawnieniu zdrajcy. W tym samym czasie pozostali mieli przeczesywać resztę budynków. Lord odwdzięczył się dobrym słowem, tak samo jak jego żona, z tym, że ta druga dodała do nich jeszcze kilka złotych monet. Początkowo nie chciałem ich przyjąć, lecz wreszcie zgodziłem się pod jej naciskiem. Może nawet uda Wam się dostać za nie od kogoś jakąś ciekawą broń, albo i coś innego, co przyda się w walce? Tak powiedziała i musiałem przyznać jej rację. Kiedy wróciłem do pozostałych ci stali i wpatrywali się w jakąś szkutę stojącą pośrodku miasta. Początkowo nie wiedziałem o co chodzi, aż nie wyszedłem na kawałek wolnej przestrzeni i wtedy zrozumiałem. Nie był to jakiś tam sobie zwykły okręt. Ten LATAŁ W POWIETRZU! Początkowo pomyślałem nawet, że strawa, którą spożyliśmy w gospodzie była jakaś nieświeża lecz wszyscy to widzieli. Statek unosił się jakieś trzy metry nad ziemią, czego zasługą b

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #2 (Targos)

1 Mirtul 1312 Po uporaniu się z zagrożeniem ze strony goblinów w dokach udaliśmy się ku samemu miastu położonemu na wzniesieniu. Kiedy znaleźliśmy się wśród budynków zaintrygował nas spokój, który wokół panował. Nie by ł to jednak ten spokój przywodzący na myśl kominek w rodzinnym domostwie i pozbawioną zmartwień rodzinę spożywającą wieczerzę. Był to spokój towarzyszący łożu umierającego. Samo Targos zdawało się dogorywającym ciałem. Zniszczone i porozbierane domostwa. Wydeptane, ale puste ścieżki. Aura zimna i martwoty. Postanowiliśmy się rozejrzeć po mieście, nim skierujemy swoje kroki, ku ratuszowi. Kierowała nami ciekawość tego jak wygląda sytuacja. Gdzieniegdzie natrafialiśmy na porzuconą bezładnie włócznię, czy inną broń. Oczywiście zabieraliśmy takie rzeczy ze sobą, nie było sensu w pozostawianiu ich na mrozie skoro mogły przydać do walki z goblinami. W jednym z domostw natrafiliśmy na dziwnego człowieka odzianego w czarne szaty i bełkoczącego coś nad kilkoma ciała

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #1 (Doki Targos)

1 Mirtul 1312 Podróż na pokładzie Wrednej Jędzy nie była spokojna. Wraz z innymi statkami wpadliśmy w zasadzkę orków i goblinów. Kolejne statki stawały w płomieniach, lecz nasz jakimś cudem uszedł cało. Dziękuję Arvoreenowi za jego łaskę, bądź każdemu innemu bóstwu, które się w tamtej chwili wstawiło za nami. Za nami, gdyż dorobiłem się kompanii. Dokładniej są to: Imizael Galanodel , małomówna elficka wojowniczka i z tego co dostrzegam wyznawczyni Selune. Muszę przyznać, że nieczęsty widok. Do tego jeszcze te włosy... Elendil , półelficki łowczy, który równie sprawnie posługuje się łukiem jak opróżnia kufle piwa. Wszędzie go pełno, co już zdążyło być irytujące. Deldon , druid... assimar? Chyba tak się przedstawił. Z tego co zdołałem wywnioskować z jego opowieści to jest on czymś w rodzaju potomka bóstwa, czy coś w ten deseń. Zaprawdę nie wiem, czy w to wierzyć, lecz trzeba mu przyznać, że wygląda dość niecodziennie, lecz jest przy tym miły. Alla'thara , ta to

Pogłoski... Okazały się prawdą!

*** (na jednym z plakatów na ulicach Luskan) Uwaga! Awanturnicy wszelkiej płci, rasy i profesji! Oto jest Wasz szczęśliwy dzień! Dolinę Lodowego Wichru nawiedziła klątwa goblińskich i orczych napaści. Jeżeli szukasz bogactwa albo chwały to zgłoś się w porcie do Kapitana Adroma, dowódcy floty, którą w zaledwie parę dni dotrzesz do swojej żyły złota, bądź źródła chwały! Nie czekaj, aż ktoś Cię uprzedzi i zgłoś się już dziś! *** (strzępek rozmowy podsłuchany przez Alberta Mniejszego, tuż przed swą śmiercią) – Mówisz więc, że te wydarzenia na północy to coś więcej, aniżeli się z pozoru wydawało? – zaniepokoił się głos należący bez wątpienia do mężczyzny w sile wieku. – Tak! Nie po to ślęczałem kilka dni nad wywoływaniem wizji, by mieć teraz niesprawdzone informacje – odwarknął mu ciężki głos należący bez wątpienia do krasnoluda. – Mówisz o konkretach, a te twoje wizje jakieś specjalnie nie były – kpił, lekko rozweselony kobiecy głos. Nie dało się je