Przejdź do głównej zawartości

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc. 1 & 2 [spoilery] – przemyślenia

Widok zniszczonej Mewni jest zarazem smutny, jak i intrygujący.

Czwarty sezon Star wystartował dwoma dobrymi odcinkami, które nie tylko prezentują wysoki poziom pod względem wizualnym, dźwiękowym, ale również fabularnym, ponieważ ta ma potencjał na ciekawy rozwój. Twórcy podsuwają widzom co najmniej kilka intrygujących wątków oraz odnoszą się do poprzednich wydarzeń, a nawet do elementów z pierwszych dwóch sezonów. Jest to o tyle istotne, ponieważ pozwala snuć dość prawdopodobne przypuszczenia odnośnie tego, że cała opowieść jest w większości przypadków dobrze przemyślana (jawnym wyjątkiem jest tutaj odcinek Running with Scissors z sezonu drugiego). Co oczywiste zamierzam w tym wpisie przedstawić moje przemyślenia na temat tego co zobaczyliśmy w tych pierwszych odcinkach. Tego rodzaju notki będą się ukazywać w miarę na bieżąco wraz z emisją serialu.


Spoilery!

Nowe lokacje są nieźle zaprojektowane i żywię względem nich pewne nadzieje.

Przemyślenia ogólne
Zaczniemy od paru luźnych spostrzeżeń. Przede wszystkim uwielbiam fakt, że Star czaruje bez różdżki, ponieważ stwarza to nowe możliwości w kwestii choreografii walki czy samych zaklęć. Jednocześnie nowe moce, które widzimy na ekranie prezentują się bardzo dobrze. Czysto personalnie jest to mój ulubiony zabieg artystyczny w tym sezonie. Odnośnie warstwy audiowizualnej należy wspomnieć o nowych lokacjach, a te są o tyle interesujące, że zdecydowana większość z nich (o ile nie wszystkie) jest zupełnie nowa, lub mocno zmodyfikowana (np. świątynia potworów).

Skoro mamy ogólniejsze sprawy za sobą można zacząć się rozwodzić na temat tego, co tygryski lubią najbardziej, czyli fabule i postaciach, a zdecydowanie jest o czym pisać.


Nie powiem, nowe fakty na temat przeszłości krainy oraz rodu królewskiego są interesujące.

Mewni i światotworzenie
Cieszy mnie fakt, że poświęcono trochę uwagi samej krainie Mewni, przez co wreszcie wydaje się ona żywsza. Osiągnięto to dwoma sposobami. Po pierwsze wydarzenia z finału poprzedniego sezonu są naprawdę znaczące i świat żywo na nie reaguje. Z jednej strony mamy zdewastowaną krainę, która powoli podnosi się ze zgliszcz przy jednoczesnym konflikcie na osi mewnijczycy – potwory. Z drugiej Eclipsa przejęła władzę, a jej rządy nie spotykają się z aprobatą pospólstwa. Po wtóre zostaje nam zarysowany zupełnie nowy konflikt na płaszczyźnie samych mieszkańców królestwa, mianowicie niechęć względem piefolk. Ukazuje to nam, że świat przedstawiony nie jest płaski, że na Mewni występują wszelkie problemy z rasizmem, uprzedzeniami i stereotypizacją na czele. Osobiście mam nadzieję, że ten aspekt świata zostanie ciekawie i pomysłowo wykorzystany.


Eclipsa kradnie każdą scenę.

Rozwój postaci 
W pierwszych odcinkach postacie główne, jak i drugoplanowe, dostają wiele sytuacji, w których możemy poznać co się u nich zmieniło czy z czym się obecnie borykają. W tym wszystkim zdecydowanie najlepiej zarysowana jest Star, a to za sprawą jej desperacji. Targają nią silne emocje, począwszy od złości i frustracji, przez niepewność, smutek i żal, po radość. Szczerze mówiąc nie pamiętam, by nasza magiczka była kiedyś taka agresywna. Dosłownie wręcz strzela błyskawicami w tych, którzy stają jej na drodze do odnalezienia Moon. Niemniej najlepsze są jej rozterki odnośnie tego, czy postąpiła słusznie oddając tron. Pytanie to staje się o wiele ciekawsze i trudne zarazem, kiedy poznajemy zdanie osób trzecich (np. Marco, Eclipsy, potworów czy poddanych). Osobiście żywię nadzieję, że nie jest to ostatnia kwestia, która wpędzi Star w moralne rozterki.


To dziecko jest jednym z bardziej niepokojących elementów serialu na chwilę obecną.
 
Wspomnienia Meteory 
Przyszła pora na pierwsze przemyślenia odnośnie potencjalnego rozwoju fabuły. Nie można ukrywać, że zakończenie trzeciego sezonu było dość niespodziewane, zwłaszcza kiedy Eclipsa właściwie zabiła swoją córkę. Ta jednak przetrwała jej niesamowite zaklęcie i na chwilę obecną powróciła do postaci dziecka. Tylko pozostaje jedna ważna kwestia: czy pamięta dotychczasowe wydarzenia? Sama Eclipsa nie potrafi tego potwierdzić ani zaprzeczyć, a zachowanie półpotworzycy sugeruje, że coś tam się jej w głowie ostało. Może to przynieść nieprzewidywalne konsekwencje dla Star oraz Marco, zwłaszcza teraz, kiedy Moon została odnaleziona, a pozycja jej matki na tronie może być podważona. Szczególnie, że jest nam pokazane dość jasno, iż mewnijczycy nie cieszą się z rządów Królowej Ciemności i chętnie stanęliby po stronie Moon.

Z tego co udało mi się znaleźć w zagranicznych dyskusjach spekuluje się, że Meteora być może będzie bardzo szybko rosnąć, a co za tym idzie ponownie stać się śmiertelnym zagrożeniem. Czy te teorie się potwierdzą odpowie nam jedynie czas. A skoro o czasie mowa…
 
Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
 
Beach Day
Już materiały promocyjne informowały nas, że zdjęcie Star i Marco na plaży wiele znaczy dla tej pierwszej, lecz nigdy bym nie przypuszczał, że pochodzi ono z przyszłości. Jak sami bohaterowie stwierdzili może skutkować to wieloma paradoksami, lecz zastanówmy się, co to może oznaczać dla opowieści. Najważniejsze pytanie tyczy się tego, czy zakładamy istnienie alternatywnych przyszłości. Jeżeli tak wówczas samo zdjęcie należy tylko do jednej z nich i może nie przedstawiać niczego, co de facto będzie miało miejsce. Jeżeli jednak jest inaczej, wówczas rzuca to pewien cień na kolejne odcinki. Chodzi mi tutaj o to, że nie będzie mogło wydarzyć się nic co zaprzeczy zaistnieniu tamtego wydarzenia. Innymi słowy do tej chwili wszystko co się stanie ostatecznie będzie prowadziło do tego rozwiązania, co może skutkować tym, że całość straci na napięciu. Patrząc od jeszcze innej strony może to być zmyłką, swojego rodzaju ślepym tropem, albo coś się wydarzy i zdjęcie zareaguje na to. Zmieni się, pokaże coś zupełnie innego niż widzimy w tej chwili? Coś takiego zdecydowanie byłoby interesujące.
 
Reakcja Star na słowa Glossaryck'a zapewne dobrze obrazuje uczucia większości widzów względem niniejszej kwestii.
 
Słowa Glossaryck’a 
Nasz magiczny guru nieźle strollował widzów w finale trzeciego sezonu, lecz w tej chwili istotne jest to, co powiedział w pierwszym odcinku. Jego słowa rzucają zupełnie nowe światło na dotychczasowe wydarzenia. Dlaczego według niego wejście Star do wymiaru magii w celu pokonania Toffiego było błędem? Przyznam, że w pierwszej chwili zrobiłem zaskoczoną minę dokładnie jak Star, lecz im dłużej o tym myślę i zapoznaję się z opiniami innych, tym jestem skłonny uwierzyć w przesłanki odnośnie tego, że planem naszego gada było coś innego, aniżeli zniszczenie magii. Cóż to mogło być trudno powiedzieć, ponieważ wiemy za mało. Ludzie snują teorię m.in. o tym, że jego działania miały w ostateczności doprowadzić do zjednoczenia się potworów czy czegoś podobnego, lecz nie jestem do tego zbytnio przekonany. Przede wszystkim moje wątpliwości biorą się z tego, że przez cały trzeci sezon jego wątek nie był ani razu poruszony. Nie było nic, zero. Chociaż z drugiej strony kwestia zdjęcia też się nie pojawiła, a to egzystowało już w 2 sezonie… Sprawa jest zagmatwana, to nie ulega wątpliwości.
 
Piękna scena podsumowujące poszukiwania Moon.
 
Moon i władza nad Mewni 
Moja teoria o amnezji Moon się potwierdziła, co nie do końca mi się podoba. Mianowicie twórcy mogliby się pokusić o jakieś ciekawsze rozwiązanie fabularne, niemniej stało się. Osobiście żywię nadzieję, że taki stan rzeczy nie potrwa długo i szybko zacznie dochodzić do tarć na liniach Moon – Star i Moon – Eclipsa. Dlaczego? Ponieważ, jak pisałem już w którymś z poprzednich wpisów, taka kolej rzeczy skutkowałaby bardzo interesującymi konfliktami, w których nie byłoby prostego podziału na złych i dobrych. A co najważniejsze dałoby pretekst do postawienia Star w niezwykle trudnej sytuacji. Przed kolejną rozterką moralną, a tego typu wątki zawsze śledzi się z dużym zaangażowaniem. Na dodatek mieliśmy już czegoś takiego malutki przedsmak w pytaniu o zasadność zrzeczenia się władzy na rzecz Eclipsy.

W skrócie potencjał jest w tym wątku i to ogromny. Pytanie tylko brzmi, czy scenarzyści go wykorzystali. A może ze wszystkim się mylę i przygotowali dla nas coś bardziej niezwykłego i mocniejszego? Przekonamy się niebawem, a tymczasem zapraszam do dzielenia się własnymi przemyśleniami w komentarzach.

Komentarze

  1. Masz rację - wielka szkoda, że zdecydowano się obdarować Moon "opkową amnezją". Czuję się trochę jak wtedy, gdy Tofee okazał się nudny jak manna na wodzie. Mam też szczerą nadzieję, że nie będą wyciągać Globgora przez cały sezon. Rozumiem, że dopiero zaczynamy sezon, ale jest tyle ciekawych rzeczy do roboty, że nie mogę się doczekać. D:

    OdpowiedzUsuń
  2. Ano wątek Tofeego rozwiązano tak sobie, jak również nie wykorzystano potencjału, który się za nim krył. Od dłuższego czasu chodzi za mną analiza jego postaci, aczkolwiek z braku czasu i pojawieniu się ostatniego sezonu, wstrzymam się. Co się tyczy Glabgora to również mam nadzieję, że go nie wypuszczą. IMO jego uwolnienie mogłoby być takim zwieńczeniem serii w jakimś stopniu, wisienką na torciku. Chociaż z drugiej strony ja od zawsze wolałem jakieś tragiczne i gramatyczne zakończenia, albo gorzkie jak np. w pierwszym sezonie Wakfu.

    Odnośnie wątków to masz rację, jest ich prawdziwa masa i jak na razie zapowiada się, że nie powinniśmy uświadczyć zapychaczy. Przy okazji muszę powiedzieć, że bardzo dobrze siada humor w ostatnim sezonie, a do tego wynika bezpośrednio z interakcji miedzy postaciami oraz samych bohaterów. Wymiar absów... :D

    Wrażenia z 3 i 4 odcinka miały być około wtorku, ale niestety pisanie licencjatu skutecznie sprawiło, że będzie najwcześniej dziś wieczorem, a i to wątpliwa data. Niemniej robię co mogę!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.