Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #31 (Oko Smoka)

8 Kythorn 1312


Zrobiwszy swoje powróciliśmy na trzeci poziom Oka Smoka. Należało dokładnie przeszukać ten obszar i mieć baczność na pułapki. Już raz niezwykle boleśnie przekonaliśmy się, że można ich lekceważyć…
 
Badaniu poziomu przewodziła Alzara, gdyż posiadała najbystrzejszy wzrok oraz doświadczenie w rozpoznawaniu wszelkiego rodzaju mechanizmów. Najwyraźniej jej mrocznoelfie pochodzenie sprzyjało tego typu talentom. Pytaniem było, czy to dobrze, czy też niekoniecznie, wszakże opowieści o dwulicowym charakterze drowów krążą po całych krainach, od dalekiego Calimshanu, aż po jeszcze odleglejsze Thay, aczkolwiek w tamtych stronach mogą się z nimi równać Czerwoni Czarnoksiężnicy. Z drugiej jednak strony posiadanie za sprzymierzeńca kogoś o takim doświadczeniu w intrygach, czy nieczystych zagrywkach może okazać się prawdziwym błogosławieństwem, gdyż kto jak kto, ale drow powinien rozpoznawać podstępy i wszelkiego rodzaju sztuczki.

Nie będę się teraz zagłębiał w szczegóły niniejszej eskapady, bowiem nie widzę sensu w marnotrawieniu czas na opisywanie zmagań z każdą pojedynczą pułapką, grupką wrogów, czy znalezionym kamieniem szlachetnym. Opiszę jedynie największe niebezpieczeństwa, istotne spotkania, czy też ważne odkrycia.

Na zachód od miejsca, z którego wycofaliśmy się ostatnim razem, miało miejsce bodaj największa potyczka z Yuan-ti jaką do tej pory stoczyliśmy. Odbyła się ona w pomieszczeniu niewątpliwie służącym za kaplicę ofiarną, o czym świadczył bogato rzeźbiony postument, którego blat pokrywała zaschnięta oraz świeża krew. Widok o tyle makabryczny, iż sam ołtarz został wyrzeźbiony w postaci grupy węży pożerających żywcem człowieka. Nie mieliśmy jednak czasu na zbytnie przyglądanie się, gdyż zaraz zostaliśmy zauważeni przez jednego z kapłanów, a ten niezwłocznie wezwał strażników oraz sobie podobnych czcicieli Ssetha. Pomimo przewagi liczebnej wrogów nie mieli oni z nami zbytnich szans. Nie obyło się bez ran, ale błyskawiczne i niezwykle skuteczne ciosy Imizael, Alla’thary oraz Alzary zachodzącej niepostrzeżenie wrogów z flanki i wbijająca im sztylety w plecy. Do tego wszystkiego Eldillor kreował chaos wśród nieprzyjaciół z pomocą swych przyzwańców.

Za kaplicą wpadliśmy na korytarz pełen pułapek, z których to najgroźniejszą była ta zrzucająca w naszym kierunku kolejne szlamy i galarety. Uporaliśmy się z tym problemem z pomocą prostego rozwiązania. Mianowicie nasza piątka zajmowała szlamy walką, a przy okazji pozbywała się ich raz, a dobrze, dając tym samym czas i sposobność Alzarze do tego, by mogła się przekraść i otworzyć przejście.

Największe problemy napotkaliśmy w miejscu będącym obok sali ofiarnej. Ich skutkiem był zaklęty kryształ ustawiony nad przejściem do miejsca, w którym to, jak przypuszczaliśmy, znajdowała się dźwignia opuszczająca zwodzony most odgradzający część jaskiń na tym poziomie. Ów kryształ został wyrzeźbiony na podobieństwo wielkiego oka węża. W chwili kiedy tylko którekolwiek z nas podeszło odpowiednio blisko umysł zostawał wypełniony straszliwymi obrazami, a ciało odmawiało posłuszeństwa i pomimo sprzeciwów ducha oddalało się od tego miejsca. Próbowaliśmy różnych sposobów, od prób przekradnięcia się, po magiczne osłony i błogosławieństwa, lecz nic nie zdawało egzaminu.

Zrezygnowani postanowiliśmy poradzić się Nheero jak możemy pokonać tą przeszkodę. W czasie podróży na wyższe poziomy dosłyszeliśmy hałas rozchodzący się po jaskiniach na drugim poziomie. Zlokalizowaliśmy jego źródło w laboratorium. Bez zwłoki ruszyliśmy tam, by przekonać się, że oto alchemik Yuan-ti powrócił do swojego miejsca pracy. Dając mu jasno do zrozumienia, by z nami nie pogrywał przygotował wywar histachii dla Nheero (był bardzo zdziwiony, iż potrzebujemy tej mikstury, ale zbytnio nie protestował). Przy okazji skorzystaliśmy z tamtejszej aparatury, by wykonać cztery fiolki z trucizną wiwerny. Doszliśmy do wniosku, iż mogą być nam potrzebne na dolnym poziomie. Mianowicie natrafiliśmy tam na dziwną pieczęć obudowaną czterema rurkami. Natomiast w trzech częściach kompleksu jaskiń wpadły nam w oczy postumenty wypełnione wodą, ale noszące na sobie stare ślady trucizny. Z kolei wprawne oko Alzary dostrzegło, iż z postumentów rozchodzą się rurki w kierunku dziwnej pieczęci. Wywnioskowaliśmy więc, iż musi to być część jakiegoś rytuału, bądź zabezpieczenia, a być może sposób na jego unieszkodliwienie, wszak Yuan-ti musieli w jakiś sposób je wyłączać, by się nie pozabijać.

Zdobywszy co nam było potrzebne wróciliśmy do Nheero. Ten niezwykle ucieszył się z naszego sukcesu. Nim jednak wypił ów wywar zapytaliśmy go o klejnot, lecz niestety nie potrafił nam odpowiedzieć jak się przezeń przedostać. Miast tego sam zapytał, czy nie natrafiliśmy na jakąś bibliotekę Yuan-ti. Opowiedzieliśmy mu więc o książnicy w laboratorium oraz drugiej na trzecim poziomie. Dysponując tymi informacjami Nheero poprosił nas o to, byśmy przeczekali gdzieś parę godzin, aż mikstura nie przestanie działać, a on w tym czasie przeprowadzi swoje badania oraz dostanie się do bibliotek poszpera w tamtejszych zbiorach.

Nie mając innego wyjścia ukryliśmy się w jednej z jaskiń na pierwszym poziomie Oka. Prawdę powiedziawszy potrzebowaliśmy odpoczynku, gdyż w licznych potyczkach nabawiliśmy się ran, a nasi czaromioci zużyli większość swych mocy. Nie byliśmy bezbronni, co to to nie, ale daleko nam było do pełnej skuteczności, jaką ma się przy wypoczętym ciele i umyśle.

Podczas odpoczynku omawialiśmy dotychczas zdobyte informacje oraz czyniliśmy plany oraz przewidywania na niedaleką przyszłość.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.