Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #32 (Oko Smoka)

8 Kythorn 1312


Odpoczynek był zdecydowanie tym, czego potrzebowaliśmy. Czyhające zewsząd zagrożenie w postaci Yuan-ti oraz ich pułapek, a co za tym idzie potrzeba skupienia i pełnej uwagi, dały nam się we znaki w formie nie tyle zmęczenia ciała, czy też fizycznych ran, a przytłoczeniem umysłu. W takim wypadku remedium stawała się cisza oraz najmniejsze nawet poczucie bezpieczeństwa. Alzara wraz z Alla’tharą stanęły na warcie, byśmy my mogli ściągnąć ciążące pancerze.

Duszne i gorące powietrze unoszące się w jaskiniach Oka Smoka nie pomagały w swobodnym i lekkim oddychaniu, aczkolwiek na całe szczęście nie było to gorąco z dżungli, ani tamtejsza nieprzewidywalna ziemia.

Zjedliśmy posiłek złożony w głównej mierze z sucharów, wysuszonego mięsa oraz wody. Skromnie, aczkolwiek woleliśmy nie ryzykować z jedzeniem Yuan-ti, gdyż bogowie jedni raczyli wiedzieć co to może dokładnie być, a wnioskując po ich skłonnościach można by zapewne trafić na kawałek człowieka, albo elfa.


Deldon, jak to miał w zwyczaju, zaczął przyglądać się wszystkiemu wokoło, począwszy od najmniejszego kamyka, przez wyżłobione ręką naturą korytarze, aż po brudne od dymu sklepienia. Z tego co kiedyś opowiadał, jednym z jego obowiązków jako druida jest jak najlepsze poznanie wszelkich prawideł natury, a co za tym idzie wszelkich przejawów kreacji, zaczynając od ziarenek piasku z morskich brzegów, aż po nieobejmowalne wzrokiem puszcze i łańcuchy górskie. Od najdrobniejszego insekta, aż po największe ryby w oceanach. Oddawał się więc poznaniu i tutaj, badał skład ziemi, kondycję owadów, tropy, wpływ pogody oraz wszystko to, o czym zwykły śmiertelnik nie miał najmniejszego pojęcia, a co matka natura wykorzystywała bez ustanku w tańcu kreacji i destrukcji.

Przyznać to muszę przed samym sobą, że w pewien specyficzny, by nie rzec dziwny, sposób spisywanie niniejszej relacji, opisywanie dotyczących nas wydarzeń, sukcesów oraz porażek, rozterek i swawoli, dodaje mi otuchy. Pozwala uporządkować bezładne myśli, złapać oddech i raz jeszcze, tym razem na spokojnie, bez pośpiechu przyjrzeć się temu, co zostawiło się za sobą, bądź też zachować na wieczność, o ile niniejszy tekst dotrwa szczęśliwie do końca tej przygody, wszystkie radosne chwile.

Imizael z kolei zdecydowała się na drzemkę. Rozłożyła swoje posłanie i legła na nim, ułożyła się i wkrótce zasnęła. Kłębek, w który niejako się zawinęła dodawał jej specyficznego uroku. Zazwyczaj opanowana, odznaczająca się siłą i determinacją twarz Imizael wydawała się nagle bardzo delikatna, a opadające nań szare włosy nadawały aurę tajemnicy. Tajemnicy…

Muszę się przyznać, że tak naprawdę nie wiem o niej zbyt wiele. Oczywiście jest doskonałą wojowniczką dysponującą imponującymi umiejętnościami i tak dalej, ale tak właściwie to nie do końca wiedział co siedziało jej w głowie. Z jednej strony była opanowana, w pewien specyficzny sposób otaczała się aurą obowiązku, czy wręcz powołania, a z drugiej wyczuwało się w niej jakąś dzikość. Szczególnie dostrzegalne było to w samej walce, podczas to której była nieustępliwa, zajadła i nieustraszona. Teraz z kolei wyglądała na bezbronną jak każdy inny. Nie była każdym innym. Nawet wśród elfów czymś niezwykłym były szare włosy, zaś jej siła i szybkość zdawały się być czasami wręcz nadelfie. Zaprawdę mam mętlik w głowie, lecz wiem jedno. Nasz cel jest nam równie bliski, jak wielkie jest nasze oddanie sprawie.

9 Kythorn 1312


W okolicach północy przebudził mnie głos. Głos, który rozbrzmiał w mojej głowie, a który to rzekł mi, iż znalazł odpowiedzi na nasze pytania. Głos Nheero.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.