Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #18 (Klasztor Czarnego Kruka)

21 Mirtul 1312

Słońce. Jakże wyczekiwany i bolesny widok. Po tak długim czasie oczom ciężko było znieść jego blask, zwłaszcza, że odbijał się od zalegającego śniegu. Dostrzec coś więcej zdołaliśmy kiedy skryło się ono za górą. W pierwszej chwili myśleliśmy, że górą, lecz była to budowla. Wzniesiony na litej skale wspaniały klasztor z symbolem kruka nad wejściem, który nawet z naszej pozycji można było łatwo dostrzec. Ruszyliśmy więc czym prędzej w jego kierunku. Większość drogi prowadziła ścieżką, lecz tą przecinała przepaść na którą zawieszono niezachęcająco wyglądający most. Wprawdzie nie wyglądał najlepiej, lecz szybkie oględziny utwierdziły nas w przekonaniu, że jest na tyle solidny, że damy radę przejść. Ruszyłem przodem.

Wtem usłyszałem skrzek wiwerny gniazdującej na jednej ze skarp, a potem trzask łamanego drewna. Potem był już tylko ból i ciemność...

24 Mirtul 1312

Nidrim bez hełmu.
Ocknąłem się. Z trudem udało mi się podnieść. W plecach i szyi odezwał się ból. Stęknąłem i opadłem na łóżko. Dopiero po dłuższej chwili zdołałem rozejrzeć się. Obok łóżka na którym leżałem siedziała, czy też raczej drzemała Imizael z głową położoną na mojej nodze. Za nią przy drzwiach stał uśmiechający się Elendil, a obok niego zmęczona Alla'thara. Naprzeciwko mnie zaś siedział odwrócony plecami Deldon, który coś ugniatał na małym stoliku. W powietrzu unosił się zapach ziół i potu. Kiedy tylko półelf spostrzegł, że się ocknąłem rzucił: "Żyjesz? Niezłego stracha nam napuściłeś." Na jego słowa Alla'thara ożywiła się, zaś Deldon odwrócił. "Już myśleliśmy, że po tobie, ale Deldon zmienił się w wielkiego orła i pognał po ciebie w przepaść. Kiedy już myśleliśmy, że rozbiłeś się na jakiejś skale wyleciał z tobą w szponach. Byłeś cały we krwi, a i trudno było się doliczyć kości, których nie miałeś pogruchotanych. Na całe szczęście w klasztorze znaleźliśmy pomoc. Ich uzdrowiciel jakimś cudem poskładał cię do kupy."

"Nie zrobił tego sam." Wtrącił się Deldon puszczając oko. Alla'thra natomiast lekko się uśmiechnęła i skinęła głową, po czym zmęczona wyszła. Mój wzrok instynktownie zwrócił się ku śpiącej na mnie elfce, a Elendil szeptem wyjaśnił: "Czuwała przy tobie przez ostatnią noc. Kto by pomyślał, nie?" po czym dorzucił niemą, niewybredną, ale jasną aluzję.

Wtem do pokoju w którym leżałem wpadł Eldillor. "No nareszcie. Nie możemy zwlekać. My sobie tutaj siedzimy, a Legion może w każdej chwili niszczyć kolejne miasta.". "Daj pokój Eldillor.", odrzekł mu Deldon. "Nie tylko Nidrim potrzebuje jeszcze odpoczynku, ale my również. Martwy i tak nie uda nam się nic zdziałać." Elf tylko obruszył się i odszedł zapewne klnąc po elficku.

Nieco później dowiedziałem się dlaczego nasz czarownik był taki rozeźlony. Wszystko rozchodziło się o to, że mnisi nie mogą nas przepuścić do Podmroku, a to dlatego, że przejście połączone jest z grobowcem założyciela Klasztoru Czarnego Kruka. Jedynym pokojowym rozwiązaniem jest wstąpienie w szeregi klasztoru, co z kolei jest niemożliwe dlatego, że archimandrytka stojąca na czele klasztoru wyruszyła do przywódców Legiony w misji dyplomatycznej. Natomiast jej zastępczyni nie chce słyszeć o przyjmowaniu nowych członków. Co do tego ostatniego są podejrzenia, że została zmanipulowana przez posłańca legionu, który to trzymany jest w klasztorze jako gość/zakładnik podczas nieobecności archimandrytki. Podejrzenia te narodziły się wśród starszych mnichów martwiących się coraz dłuższą nieobecnością głowy klasztoru.

Dowiedziałem się również, że Deldon wraz z Elendilem oraz Alla'tharą poszperali trochę i udało im się zdobyć kilka informacji mogących rzucić nowe światło na całą sprawę. Nie zdradzali się z tym jednak, gdyż czekali, aż się ocknę, by zadecydować wspólnie o kolejnym posunięciu. Przedyskutowaliśmy to i poleciłem im, by udali się z tym bezpośrednio do zastępczyni archimandrytki skoro pozostałym mnichom wiąże ręce ich kodeks. Bezpośrednia konfrontacja powinna zaś zdziałać najwięcej skoro, jak dobrze zrozumiałem, mnisi wiodą życie prostolinijne.

Wkrótce okazało się, że poskutkowało. W rozmowie wyszło na jaw kilka zaskakujących faktów. Mianowicie Aruma (zastępczyni archimandrytki) naprawdę sprzymierzyła się z Legionem, lecz nie w bezpośredni sposób jak mogłoby się wydawać. Mianowicie zakochała się w Dolonie, wysłanniku Legionu, ze wzajemnością. Dopiero pokazanie jej listów od Isaira i Madae do Dolona sprawiało, że dostrzegła swój błąd. Postanowiła więc opuścić klasztor, zaś Dolon poprosił ją, by odszedł razem z nią. On sam podczas pobytu w zakonie zmienił zdanie o Legionie i również postanowił opuścić jego szeregi. Ostatecznie postanowili wyruszyć do Sigil. Miasta Drzwi z którego to pochodził Dolon, zaś władza nad klasztorem przeszła w ręce Salisama, tego, który jako pierwszy dostrzegł, że coś jest nie tak. Ostatecznie pozwolił nam spróbować swych sił w próbach Ośmiu Komnat. Wyzwaniach mających sprawdzić wolę, wytrzymałość oraz umiejętności kandydata na członka klasztoru. Kiedy wspólnie pokonamy wszelkie wyzwania droga do Podmroku stanie przed nami otworem.

Na ochotnika do podjęcia wyzwań zgłosił się Deldon. Największa trudność wyzwań polegała na tym, że trzeba im sprostać bez żadnego ekwipunku, czy broni. Deldon zaś będzie mógł użyć swych mocy, by przybrać odpowiednią formę do każdego z wyzwań, a tym samym im sprostać. Ja ze względu na swe rany nie nadawałem się zupełnie, zaś i pozostałym nie uśmiechała się wizja stawania w morderczych wyzwaniach. Tak, morderczych, gdyż niepowodzenie wiązało się ze śmiercią.



27 Mirtul 1312

Dzisiejszego ranka Deldon ukończył ostatnie z wyzwań i zagwarantował nam możliwość przejścia do Podmroku. Moje rany zaś zasklepiły się na tyle, że będę mógł wyruszyć w drogę. Magia lecznicza Deldona oraz klasztornego uzdrowiciela okazała się nieoceniona. Pozostało uzupełnić zapasy prowiantu i będziemy wyruszać w drogę.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.