21 Mirtul 1312
Słońce. Jakże wyczekiwany i bolesny widok. Po tak długim czasie oczom ciężko było znieść jego blask, zwłaszcza, że odbijał się od zalegającego śniegu. Dostrzec coś więcej zdołaliśmy kiedy skryło się ono za górą. W pierwszej chwili myśleliśmy, że górą, lecz była to budowla. Wzniesiony na litej skale wspaniały klasztor z symbolem kruka nad wejściem, który nawet z naszej pozycji można było łatwo dostrzec. Ruszyliśmy więc czym prędzej w jego kierunku. Większość drogi prowadziła ścieżką, lecz tą przecinała przepaść na którą zawieszono niezachęcająco wyglądający most. Wprawdzie nie wyglądał najlepiej, lecz szybkie oględziny utwierdziły nas w przekonaniu, że jest na tyle solidny, że damy radę przejść. Ruszyłem przodem.
Wtem usłyszałem skrzek wiwerny gniazdującej na jednej ze skarp, a potem trzask łamanego drewna. Potem był już tylko ból i ciemność...
24 Mirtul 1312
Nidrim bez hełmu. |
"Nie zrobił tego sam." Wtrącił się Deldon puszczając oko. Alla'thra natomiast lekko się uśmiechnęła i skinęła głową, po czym zmęczona wyszła. Mój wzrok instynktownie zwrócił się ku śpiącej na mnie elfce, a Elendil szeptem wyjaśnił: "Czuwała przy tobie przez ostatnią noc. Kto by pomyślał, nie?" po czym dorzucił niemą, niewybredną, ale jasną aluzję.
Wtem do pokoju w którym leżałem wpadł Eldillor. "No nareszcie. Nie możemy zwlekać. My sobie tutaj siedzimy, a Legion może w każdej chwili niszczyć kolejne miasta.". "Daj pokój Eldillor.", odrzekł mu Deldon. "Nie tylko Nidrim potrzebuje jeszcze odpoczynku, ale my również. Martwy i tak nie uda nam się nic zdziałać." Elf tylko obruszył się i odszedł zapewne klnąc po elficku.
Nieco później dowiedziałem się dlaczego nasz czarownik był taki rozeźlony. Wszystko rozchodziło się o to, że mnisi nie mogą nas przepuścić do Podmroku, a to dlatego, że przejście połączone jest z grobowcem założyciela Klasztoru Czarnego Kruka. Jedynym pokojowym rozwiązaniem jest wstąpienie w szeregi klasztoru, co z kolei jest niemożliwe dlatego, że archimandrytka stojąca na czele klasztoru wyruszyła do przywódców Legiony w misji dyplomatycznej. Natomiast jej zastępczyni nie chce słyszeć o przyjmowaniu nowych członków. Co do tego ostatniego są podejrzenia, że została zmanipulowana przez posłańca legionu, który to trzymany jest w klasztorze jako gość/zakładnik podczas nieobecności archimandrytki. Podejrzenia te narodziły się wśród starszych mnichów martwiących się coraz dłuższą nieobecnością głowy klasztoru.
Dowiedziałem się również, że Deldon wraz z Elendilem oraz Alla'tharą poszperali trochę i udało im się zdobyć kilka informacji mogących rzucić nowe światło na całą sprawę. Nie zdradzali się z tym jednak, gdyż czekali, aż się ocknę, by zadecydować wspólnie o kolejnym posunięciu. Przedyskutowaliśmy to i poleciłem im, by udali się z tym bezpośrednio do zastępczyni archimandrytki skoro pozostałym mnichom wiąże ręce ich kodeks. Bezpośrednia konfrontacja powinna zaś zdziałać najwięcej skoro, jak dobrze zrozumiałem, mnisi wiodą życie prostolinijne.
Wkrótce okazało się, że poskutkowało. W rozmowie wyszło na jaw kilka zaskakujących faktów. Mianowicie Aruma (zastępczyni archimandrytki) naprawdę sprzymierzyła się z Legionem, lecz nie w bezpośredni sposób jak mogłoby się wydawać. Mianowicie zakochała się w Dolonie, wysłanniku Legionu, ze wzajemnością. Dopiero pokazanie jej listów od Isaira i Madae do Dolona sprawiało, że dostrzegła swój błąd. Postanowiła więc opuścić klasztor, zaś Dolon poprosił ją, by odszedł razem z nią. On sam podczas pobytu w zakonie zmienił zdanie o Legionie i również postanowił opuścić jego szeregi. Ostatecznie postanowili wyruszyć do Sigil. Miasta Drzwi z którego to pochodził Dolon, zaś władza nad klasztorem przeszła w ręce Salisama, tego, który jako pierwszy dostrzegł, że coś jest nie tak. Ostatecznie pozwolił nam spróbować swych sił w próbach Ośmiu Komnat. Wyzwaniach mających sprawdzić wolę, wytrzymałość oraz umiejętności kandydata na członka klasztoru. Kiedy wspólnie pokonamy wszelkie wyzwania droga do Podmroku stanie przed nami otworem.
Na ochotnika do podjęcia wyzwań zgłosił się Deldon. Największa trudność wyzwań polegała na tym, że trzeba im sprostać bez żadnego ekwipunku, czy broni. Deldon zaś będzie mógł użyć swych mocy, by przybrać odpowiednią formę do każdego z wyzwań, a tym samym im sprostać. Ja ze względu na swe rany nie nadawałem się zupełnie, zaś i pozostałym nie uśmiechała się wizja stawania w morderczych wyzwaniach. Tak, morderczych, gdyż niepowodzenie wiązało się ze śmiercią.
27 Mirtul 1312
Dzisiejszego ranka Deldon ukończył ostatnie z wyzwań i zagwarantował nam możliwość przejścia do Podmroku. Moje rany zaś zasklepiły się na tyle, że będę mógł wyruszyć w drogę. Magia lecznicza Deldona oraz klasztornego uzdrowiciela okazała się nieoceniona. Pozostało uzupełnić zapasy prowiantu i będziemy wyruszać w drogę.
Komentarze
Prześlij komentarz