Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #29 (Kuldahar)

7 Kythorn 1312

Zebranie wszystkich do drogi nie było proste. Nie przeminął bowiem nawet jeden pełny dzień od naszej tragedii. Można, by rzec, iż ciało Elendila nie zdążyło jeszcze ostygnąć. Prawdę powiedziawszy mnie samemu również nie było śpieszno, by powrócić na pole waki. Niezwykłe stwierdzenie biorąc pod uwagę czas jaki poświęciłem niezliczonym bitwom i potyczkom. Tym, co ruszyło moją dupę z miejsca były spojrzenia ludzi. Pełne strachu, nadziei oraz beznadziei oczy wszystkich tych, którym nie dane było w porę opuścić Kuldahar, jak również przetrwać najazd Yuan-ti. Zaprawdę mogli uważać się za szczęśliwców, lecz daleko im do takich było. Widmo nieuniknionej zagłady, straszliwego wroga, a teraz również śmierć jednego z tych, którzy mieli ich uratować oplatały im serca strachem i kontrolowały myśli. Tym bardziej musieliśmy dać im nadzieję, której sami, jak się zdawało, nie mieliśmy. 

Zacząłem zakładać rynsztunek tak głośno, że nie byłoby w Kuldahar nikogo, kto nie usłyszałby uderzeń blach, czy stęknięć rzemieni. Pierwsza do mojego pokoju wpadła Imizael i zobaczywszy co czynię przytaknęła głową, po czym sama sięgnęła po swą zbroję i miecz. Nie minęło dużo czasu, a do drogi gotowy był również Deldon, a Alzara z Eldillorem najwyraźniej czekali na tą decyzję od jakiegoś czasu, gdyż przybyli już gotowi do drogi. Brakowało jedynie Alla'thary.

Imizael zaproponowała, że pójdzie po nią, lecz rzekłem, iż to moje zadanie, moje brzemię i odpowiedzialność jako dowódcy. " Bądź ostrożny. Wiesz kim Elendil był dla niej." "Wiem." odrzekłem. "Tym bardziej to ja muszę z nią pomówić". Chwyciłem Kła i ruszyłem do pokoju Alla'thary.

Alla'thara siedziała w zacienionym kącie pokoju. Jedynie refleksy światła na jej czarnych włosach zdradzały, że tam jest. Podszedłem do niej, usiadłem obok. Nie uniosła głowy, nie spojrzała na mnie. Nie odezwałem się. Wiedziałem, że moje słowa nic nie będą znaczyły, to też sięgnąłem po osełkę i począłem z wolna ostrzyć Kieł. Zaczarowane ostrze pod odpowiednim kątem ujawniało jadowicie zielone refleksy, a osełka czasami poczynała cichutko skwierczeć. Wreszcie Alla'thara podniosła wzrok i zaczerwienionymi od długotrwałego płaczu oczyma zerknęła co robię. Ujrzała rzecz jasna jak przejeżdżam osełką po jej klindze, którą to pokonała niezliczonych wrogów, jak również wiele zablokowanych przejść. Oczy jej stały się większe, kiedy dostrzegła coś, co owinąłem wokół jelca. Była to głowa niedźwiedzia wykonana z szarego kamienia przymocowana do czarnego rzemyka. Rzemyk oplatał wielokrotnie jelec w taki sposób, iż podobizna niedźwiedzia trzymała się bezpośrednio nad rękojeścią. Wiedziałem, że rozpoznała tego niedźwiedzia, tę głowę. Pochodziła ona bowiem z łuku Elendila, który to wraz z nim został zniszczony, lecz wśród tego co ocalało były właśnie dwa rzeźbienia z ramion łuku. Głowa niedźwiedzia i głowa jelenia. Widząc jej wzrok zaprzestałem ostrzenia i podałem jej miecz. Ta przyjęła go i wpatrując się w wisior przycisnęła klingę do piersi. Ja wstałem i ruszyłem z wolna do wyjścia. W połowie drogi zatrzymałem się jednak i rzekłem: "Niedługo wyruszamy". Widziałem jak podnosiła na mnie wzrok, który zatrzymał się na wysokości mego pasa. Wiedziałem, że dostrzegła małą głowę jelenia przytroczoną rzemieniem do rękojeści miecza u mego boku. Wróciłem do reszty.

Alla'thara przyszła niedługo potem już w pełnym rynsztunku. Na jej twarzy nadal królował smutek, lecz przebijała się przezeń determinacja i zdecydowanie. Chciała coś powiedzieć, lecz słowa nie chciały jej przejść przez gardło. Gestem dłoni uspokoiłem ją i spojrzałem po wszystkich, zwłaszcza po Imizael i Deldonie. Następnie wszyscy przytaknęliśmy. Wiedzieliśmy co chciała powiedzieć i zgadzaliśmy się z tym. Śmierć Elenedila nie pójdzie na marne. Jesteśmy mu winni zwycięstwo.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.