12 Mirtul 1312
Zrazu nie mogliśmy się pozbierać po stracie towarzysza, lecz
elf przykuty do ołtarza aurilitów przypomniał nam o sobie.
Przedstawił się jako Eldillor, elficki czarownika, którzy przybył
tutaj wraz z oddziałami z Neverwinter. Uwolniliśmy go więc. Ten
podziękował za pomoc i w ramach rekompensaty za ratunek zaoferował
swoje magiczne zdolności. Miał on bowiem porachunki z aurilitami,
jak i z całym Legionem, gdyż jego brat zginął podczas jednej z
zasadzek hordy, a teraz i on w taką wpadł.
Rzekł nam, iż zaraz obok znajduje się więzienie chronione
antymgiczną barierą, zaś w nim znajdują się resztki z oddziałów
z Neverwinter, a także Nathaniel, druid z Kuldahar, który przybył
tutaj, by zniszczyć lodowiec, ale również został pojmany. Nie
zwlekając ruszyliśmy w tamtym kierunku i po rozprawieniu się z
barbarzyńskimi strażnikami uwolniliśmy wszystkich więźniów.
Wysłaliśmy ich w kierunku statku Oswalda.
Spotkaliśmy również samego Nathaniela, który rzekł nam, że
jeżeli chcemy mu pomóc w zniszczeniu lodowca to trzeba zrobić trzy
rzeczy. Po pierwsze odnaleźć jego ekwipunek zamknięty zapewne w
jednym ze skarbców, zabić arcykapłanki Auril oraz zniszczyć
ołtarz, którego moc nie pozwala lodowi topnieć.
Nie czekając ruszyliśmy więc na niższy poziom świątyni. Po
drodze jednak natknęliśmy się na dość niecodziennego wędrowca.
Mianowicie Marida, geniusza wody, który służy Thalosowi i robi za
szpiega w świątyni jej niesfornej podwładnej, czyli Auril. O dziwo
sam w sobie był dość pomocny, gdyż opowiedział nam, iż w
ołtarzu, który utrzymuje całą tę świątynię w całości jest
jakiś potężny sługa Thalosa, który podszywa się pod Auril. Nic
ponadto nam jednak nie rzekł.
Na dolnym poziome napotkaliśmy bardziej zdecydowany opór aniżeli
na górnym, lecz było to zapewne spowodowane tym, iż wreszcie
zorientowali się, że są atakowani. Napotkaliśmy na akolitów,
kapłanów, polane niedźwiedzie oraz zimowe wilki. Nie okazali się
jednak jakimś większym wyzwaniem, zwłaszcza dlatego, iż ich
przewagę liczebną zneutralizował Eldillor przywołując kilka
potworów z cienia. Najwidoczniej jego specjalnością były właśnie
przywoływania.
Penetrując dolny poziom trafiliśmy do osobistych komnat Lysary
oraz Cathin, lecz nie natrafiliśmy tam na nic ciekawego z wyjątkiem
dziennika który opowiadał niezbyt zawiłą historię tego jak
siostry trojaczki zaczęły wyznawać Auril, a potem postanowiły
zniszczyć Kuldahar oraz wybudować tą świątynię. Niestety do
pokoju trzeciej arcykapłanki nie udało nam się dostać, gdyż
drzwi doń prowadzące był w jakiś magiczny sposób chronione.
Jedyną wskazówką był umieszczony na nich inkrustowany napis:
”Oria Mistrzyni Bitewnych Kwadratów”. Najwidoczniej trzeba
będzie zapoznać się z tymi całymi kwadratami, by się tam dostać.
Podążając danej natrafiliśmy na
rozległe pomieszczenie z pryzmatem skupiającym padające przez
niewielką szczelinę światło. Ochraniała go spora grupa
strażników, lecz nie mieli oni z nami szans, gdyż Deldon nagle
powiększył się i przemienił w olbrzyma, by począć miażdżyć
naszych wrogów.
W jednej z przyległych doń komnat
natrafiliśmy na maga Nikademusa, który o dziwo nie miał nam za
złe, iż niszczymy kult Auril. Był nawet wdzięczny, gdyż
wybudował tą świątynię tylko dlatego, że kochał Orię, a także
próbował wyciągnąć ją spod władzy Auril, lecz niestety nie
udało się to. Postanowił więc, iż nie pozwoli, by takie rzeczy
jak te, które spotkały Orię się nie powtórzyły. Zaoferował nam
wiedzę na temat świątyni, jej mechanizmów itp., a także odrobinę
wiedzy o magii, zaś w zamian poprosił nas o przysługę, kiedy
będzie wcielał swój plan w życie. Po prawdzie nie mieliśmy jego
planom nic przeciwko to też zgodziliśmy się. Dowiedzieliśmy się,
iż pryzmat ten umieściła tutaj Sherincal, a służy on do
odpieczętowywania niektórych zamkniętych komnat, zaś poustawiane
w korytarzach specjalne lustra odbijają wystrzeliwane z pryzmatu
błyskawice. Opisał nam sterowanie tym urządzeniem, a także jak
działają Bitewne Kwadraty. Jest to mianowicie specjalny system,
który ma trzy tryby.
Pierwszym jest gra bitewna w której
można wykazywać się umiejętnościami walki, zaś w nagrodę można
otrzymać równe nagrody.
Drugi to obsługa świątyni i służy
do rozbudowy itp.
Natomiast ostatnim jest Wewnętrzne
Sanktuarium, portal do astralnej sfery połączonej ze świątynią i
dającą schronienie.
Ruszyliśmy więc na dalsze oględziny
świątyni. Natrafiliśmy na kilka zapieczętowanych drzwi, a także
na osobliwe lustro ustawione wzdłuż korytarza w którym widniały
cieniste sylwetki ludzi, którzy wyglądali na uwięzionych.
Nikademus wyjaśnił nam, iż jest to Lustro Spętanej Duszy, lecz
niestety hasło doń nie jest znane i jedynym wyjściem na uwolnienie
tych nieszczęśników jest jego zbicie, lecz tym samym skazanie
więźniów na szaleństwo i śmierć. Jest to jednak lepsza rzecz
niż wieczyste męki. Ostatecznie postanowiliśmy skrócić ich męki,
co nie było dla nas łatwe.
Po zlokalizowaniu wszystkich
zapieczętowanych pomieszczeń zaczęliśmy eksperymentować z
pryzmatem i strzelać błyskawicami w różnych kierunkach. Kilka
razy sami się nimi niemal trafiliśmy, lecz ostatecznie wszelkie
zapieczętowane pomieszczenia stanęły przed nami otworem.
Trafiliśmy kolejno do drugiego skarbca
(odzyskaliśmy rzeczy Nathaniela oraz natrafiliśmy na parę
magicznych przedmiotów), świątynnej biblioteki z której
korzystali nekromanci Kultu Smoka, laboratorium nekromantów oraz
pomieszczenia z kwadratami bitewnymi.
W tym ostatnim Alla'thara postanowiła
wziąć udział w grze bitewnej z której mieliśmy nadzieję uzyskać
coś, co pozwoli nam dostać się do Orii. Walki następowały jedna
po drugiej, lecz wojowniczka doskonale dawała sobie radę. Cięła
swym mieczem wszystko co tylko zostało przywołane: topielce, zmory
kurhanów, cienie, pokraczne kopce, remorhazy, demony itd.
Ostatecznie zdobyła dla nas kilka magicznych przedmiotów, w tym np.
potężnie umagicznioną buławę, która ostatecznie przypadła w
udziale mnie jako prawie jedynemu, który troszeczkę lepiej potrafił
się posługiwać takową bronią. Do tego zdobyła również klucz o
pokoju Orii.
W nim to też natrafiliśmy z rzeczoną
arcykapłankę ze sforą zimowych wilków, która rzuciła się na
nas w zemście za zabicie jej sióstr. Jak na mistrzynię rzeczonych
kwadratów nie okazała się wielkim zagrożeniem, lecz w pewnym
momencie złapała swą magiczną laskę i zniknęła w magicznej
eksplozji raniąc nas przy tym dość znacznie. Sądziliśmy już, że
byliśmy się jej, lecz ta, w półprzeźroczystej postaci, poczęła
nas atakować, a nasze ciosy tylko przez nią przenikały. Śmiała
się z nas, a w swej pysze rzekła również, iż teraz, kiedy
Wewnętrzne Sanktuarium jest gotowe nie mamy szans jej powstrzymać.
Na jej nieszczęście wiedzieliśmy już o co chodzi to też szybko
pobiegliśmy do pokoju z kwadratami, a Imizael uruchomiła na nas
rzeczone Sanktuarium. Nasza esencja została wyrwana z ciał i
ciśnięta na plan astralny, gdzie znajdowała się również Oria.
Musiała być niepomiernie zaskoczona, gdyż jej opór, był o wiele
mniej zażarty, aniżeli wcześniej.
Ostatecznie wróciliśmy na plan
materialny i przeszukaliśmy pokój Orii. Natrafiliśmy tam na
czaszkę w której wyryte były jakieś dziwne symbole. W tym samym
momencie Eldillor skojarzył je z symbolami na jednej ze ścian, za
którą to wyczuwał niesamowite pokłady energii magicznej.
Ruszyliśmy tam, i rzeczywiście czaszka okazała się kluczem.
Trafiliśmy do pomieszczenia z ołtarzem i przywołując ducha burzy
Thalosa jego prawdziwym imieniem wywabiliśmy go z ołtarza, a tym
samym jedynego materialnego obiektu, który zapewniał mu przetrwanie
na tym planie. Zrobiliśmy to. Powstrzymaliśmy aurilitów, to też
pośpiesznie udaliśmy się do Nathaniela, który odebrał od nas
swój ekwipunek i razem z nim udaliśmy się zniszczyć lodowiec.
Nathaniel wykorzystał moc swych
magicznych przedmiotów i roztrzaskał lodową ścianę, po czym jak
rzekł udał się pomóc Oswaldowi w naprawach, a nas poinstruował
byśmy udali się do Kuldahar okrążając Kopiec Kelvina, bowiem on
z Oswaldem będzie musiał ostrzec wszystkie miasta przed planami
Legionu, zaś Kuldahar może być w największym niebezpieczeństwie
przez przechowywanie w nim Klejnotu Serca.
Kawałek za rozbitą ścianą
natrafiliśmy na resztki posiłków z Neverwinter i Luskan.
Zamieniliśmy z nimi kilka miłych słów, po czym przekazaliśmy
specjalny list przygotowany przez kapłana Tempusa z Tarogs. Tak jak
przypuszczaliśmy kapitan i jego ludzie okazali się być
doppelgankerami. Po starciu z nimi omówiliśmy raz jeszcze sytuację
z dowódcą sił z Neverwinter, który ostatecznie skierował się do
Targos, my zaś ruszyliśmy w przeciwnym kierunku mając nadzieję,
iż przyjdzie nam skorzystać z zaproszenia na piwo złożonego przez
kapitana.
Komentarze
Prześlij komentarz