Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #14 (Nowy sprzymierzeniec i dolna część świątyni)

12 Mirtul 1312

Zrazu nie mogliśmy się pozbierać po stracie towarzysza, lecz elf przykuty do ołtarza aurilitów przypomniał nam o sobie. Przedstawił się jako Eldillor, elficki czarownika, którzy przybył tutaj wraz z oddziałami z Neverwinter. Uwolniliśmy go więc. Ten podziękował za pomoc i w ramach rekompensaty za ratunek zaoferował swoje magiczne zdolności. Miał on bowiem porachunki z aurilitami, jak i z całym Legionem, gdyż jego brat zginął podczas jednej z zasadzek hordy, a teraz i on w taką wpadł.

Rzekł nam, iż zaraz obok znajduje się więzienie chronione antymgiczną barierą, zaś w nim znajdują się resztki z oddziałów z Neverwinter, a także Nathaniel, druid z Kuldahar, który przybył tutaj, by zniszczyć lodowiec, ale również został pojmany. Nie zwlekając ruszyliśmy w tamtym kierunku i po rozprawieniu się z barbarzyńskimi strażnikami uwolniliśmy wszystkich więźniów. Wysłaliśmy ich w kierunku statku Oswalda. 

Spotkaliśmy również samego Nathaniela, który rzekł nam, że jeżeli chcemy mu pomóc w zniszczeniu lodowca to trzeba zrobić trzy rzeczy. Po pierwsze odnaleźć jego ekwipunek zamknięty zapewne w jednym ze skarbców, zabić arcykapłanki Auril oraz zniszczyć ołtarz, którego moc nie pozwala lodowi topnieć.

Nie czekając ruszyliśmy więc na niższy poziom świątyni. Po drodze jednak natknęliśmy się na dość niecodziennego wędrowca. Mianowicie Marida, geniusza wody, który służy Thalosowi i robi za szpiega w świątyni jej niesfornej podwładnej, czyli Auril. O dziwo sam w sobie był dość pomocny, gdyż opowiedział nam, iż w ołtarzu, który utrzymuje całą tę świątynię w całości jest jakiś potężny sługa Thalosa, który podszywa się pod Auril. Nic ponadto nam jednak nie rzekł.

Na dolnym poziome napotkaliśmy bardziej zdecydowany opór aniżeli na górnym, lecz było to zapewne spowodowane tym, iż wreszcie zorientowali się, że są atakowani. Napotkaliśmy na akolitów, kapłanów, polane niedźwiedzie oraz zimowe wilki. Nie okazali się jednak jakimś większym wyzwaniem, zwłaszcza dlatego, iż ich przewagę liczebną zneutralizował Eldillor przywołując kilka potworów z cienia. Najwidoczniej jego specjalnością były właśnie przywoływania.

Penetrując dolny poziom trafiliśmy do osobistych komnat Lysary oraz Cathin, lecz nie natrafiliśmy tam na nic ciekawego z wyjątkiem dziennika który opowiadał niezbyt zawiłą historię tego jak siostry trojaczki zaczęły wyznawać Auril, a potem postanowiły zniszczyć Kuldahar oraz wybudować tą świątynię. Niestety do pokoju trzeciej arcykapłanki nie udało nam się dostać, gdyż drzwi doń prowadzące był w jakiś magiczny sposób chronione. Jedyną wskazówką był umieszczony na nich inkrustowany napis: ”Oria Mistrzyni Bitewnych Kwadratów”. Najwidoczniej trzeba będzie zapoznać się z tymi całymi kwadratami, by się tam dostać.
Podążając danej natrafiliśmy na rozległe pomieszczenie z pryzmatem skupiającym padające przez niewielką szczelinę światło. Ochraniała go spora grupa strażników, lecz nie mieli oni z nami szans, gdyż Deldon nagle powiększył się i przemienił w olbrzyma, by począć miażdżyć naszych wrogów.

W jednej z przyległych doń komnat natrafiliśmy na maga Nikademusa, który o dziwo nie miał nam za złe, iż niszczymy kult Auril. Był nawet wdzięczny, gdyż wybudował tą świątynię tylko dlatego, że kochał Orię, a także próbował wyciągnąć ją spod władzy Auril, lecz niestety nie udało się to. Postanowił więc, iż nie pozwoli, by takie rzeczy jak te, które spotkały Orię się nie powtórzyły. Zaoferował nam wiedzę na temat świątyni, jej mechanizmów itp., a także odrobinę wiedzy o magii, zaś w zamian poprosił nas o przysługę, kiedy będzie wcielał swój plan w życie. Po prawdzie nie mieliśmy jego planom nic przeciwko to też zgodziliśmy się. Dowiedzieliśmy się, iż pryzmat ten umieściła tutaj Sherincal, a służy on do odpieczętowywania niektórych zamkniętych komnat, zaś poustawiane w korytarzach specjalne lustra odbijają wystrzeliwane z pryzmatu błyskawice. Opisał nam sterowanie tym urządzeniem, a także jak działają Bitewne Kwadraty. Jest to mianowicie specjalny system, który ma trzy tryby.

Pierwszym jest gra bitewna w której można wykazywać się umiejętnościami walki, zaś w nagrodę można otrzymać równe nagrody.

Drugi to obsługa świątyni i służy do rozbudowy itp.

Natomiast ostatnim jest Wewnętrzne Sanktuarium, portal do astralnej sfery połączonej ze świątynią i dającą schronienie.

Ruszyliśmy więc na dalsze oględziny świątyni. Natrafiliśmy na kilka zapieczętowanych drzwi, a także na osobliwe lustro ustawione wzdłuż korytarza w którym widniały cieniste sylwetki ludzi, którzy wyglądali na uwięzionych. Nikademus wyjaśnił nam, iż jest to Lustro Spętanej Duszy, lecz niestety hasło doń nie jest znane i jedynym wyjściem na uwolnienie tych nieszczęśników jest jego zbicie, lecz tym samym skazanie więźniów na szaleństwo i śmierć. Jest to jednak lepsza rzecz niż wieczyste męki. Ostatecznie postanowiliśmy skrócić ich męki, co nie było dla nas łatwe.

Po zlokalizowaniu wszystkich zapieczętowanych pomieszczeń zaczęliśmy eksperymentować z pryzmatem i strzelać błyskawicami w różnych kierunkach. Kilka razy sami się nimi niemal trafiliśmy, lecz ostatecznie wszelkie zapieczętowane pomieszczenia stanęły przed nami otworem.

Trafiliśmy kolejno do drugiego skarbca (odzyskaliśmy rzeczy Nathaniela oraz natrafiliśmy na parę magicznych przedmiotów), świątynnej biblioteki z której korzystali nekromanci Kultu Smoka, laboratorium nekromantów oraz pomieszczenia z kwadratami bitewnymi.

W tym ostatnim Alla'thara postanowiła wziąć udział w grze bitewnej z której mieliśmy nadzieję uzyskać coś, co pozwoli nam dostać się do Orii. Walki następowały jedna po drugiej, lecz wojowniczka doskonale dawała sobie radę. Cięła swym mieczem wszystko co tylko zostało przywołane: topielce, zmory kurhanów, cienie, pokraczne kopce, remorhazy, demony itd. Ostatecznie zdobyła dla nas kilka magicznych przedmiotów, w tym np. potężnie umagicznioną buławę, która ostatecznie przypadła w udziale mnie jako prawie jedynemu, który troszeczkę lepiej potrafił się posługiwać takową bronią. Do tego zdobyła również klucz o pokoju Orii.

W nim to też natrafiliśmy z rzeczoną arcykapłankę ze sforą zimowych wilków, która rzuciła się na nas w zemście za zabicie jej sióstr. Jak na mistrzynię rzeczonych kwadratów nie okazała się wielkim zagrożeniem, lecz w pewnym momencie złapała swą magiczną laskę i zniknęła w magicznej eksplozji raniąc nas przy tym dość znacznie. Sądziliśmy już, że byliśmy się jej, lecz ta, w półprzeźroczystej postaci, poczęła nas atakować, a nasze ciosy tylko przez nią przenikały. Śmiała się z nas, a w swej pysze rzekła również, iż teraz, kiedy Wewnętrzne Sanktuarium jest gotowe nie mamy szans jej powstrzymać. Na jej nieszczęście wiedzieliśmy już o co chodzi to też szybko pobiegliśmy do pokoju z kwadratami, a Imizael uruchomiła na nas rzeczone Sanktuarium. Nasza esencja została wyrwana z ciał i ciśnięta na plan astralny, gdzie znajdowała się również Oria. Musiała być niepomiernie zaskoczona, gdyż jej opór, był o wiele mniej zażarty, aniżeli wcześniej.

Ostatecznie wróciliśmy na plan materialny i przeszukaliśmy pokój Orii. Natrafiliśmy tam na czaszkę w której wyryte były jakieś dziwne symbole. W tym samym momencie Eldillor skojarzył je z symbolami na jednej ze ścian, za którą to wyczuwał niesamowite pokłady energii magicznej. Ruszyliśmy tam, i rzeczywiście czaszka okazała się kluczem. Trafiliśmy do pomieszczenia z ołtarzem i przywołując ducha burzy Thalosa jego prawdziwym imieniem wywabiliśmy go z ołtarza, a tym samym jedynego materialnego obiektu, który zapewniał mu przetrwanie na tym planie. Zrobiliśmy to. Powstrzymaliśmy aurilitów, to też pośpiesznie udaliśmy się do Nathaniela, który odebrał od nas swój ekwipunek i razem z nim udaliśmy się zniszczyć lodowiec.

Nathaniel wykorzystał moc swych magicznych przedmiotów i roztrzaskał lodową ścianę, po czym jak rzekł udał się pomóc Oswaldowi w naprawach, a nas poinstruował byśmy udali się do Kuldahar okrążając Kopiec Kelvina, bowiem on z Oswaldem będzie musiał ostrzec wszystkie miasta przed planami Legionu, zaś Kuldahar może być w największym niebezpieczeństwie przez przechowywanie w nim Klejnotu Serca.
Kawałek za rozbitą ścianą natrafiliśmy na resztki posiłków z Neverwinter i Luskan. Zamieniliśmy z nimi kilka miłych słów, po czym przekazaliśmy specjalny list przygotowany przez kapłana Tempusa z Tarogs. Tak jak przypuszczaliśmy kapitan i jego ludzie okazali się być doppelgankerami. Po starciu z nimi omówiliśmy raz jeszcze sytuację z dowódcą sił z Neverwinter, który ostatecznie skierował się do Targos, my zaś ruszyliśmy w przeciwnym kierunku mając nadzieję, iż przyjdzie nam skorzystać z zaproszenia na piwo złożonego przez kapitana.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.