Przejdź do głównej zawartości

Dziennik z wyprawy do Doliny Lodowego Wichru #15 (Wędrująca Wioska oraz Upadły Las)

14 Mirtul 1312

Rankiem natknęliśmy się na grupkę barbarzyńców, której przewodziła aurilicka kapłanka. Najwyraźniej została wysłana w poszukiwaniu posiłków. Niestety, ale przełęcz w tym konkretnym punkcie zwężała się na tyle, iż nie mogliśmy się ukryć, ani ich wyminąć. Doszło do spotkania, a kapłanka rozpoznała nas, najwidoczniej zostały jej przekazane informacje na nas temat.
Doszło do kolejnego już starcia. Buława w mej prawej ręce miażdżyła żebra, zaś morgensztern w lewej wbijał się łydki i podpalał futra, którymi te były opasane. Imizael swymi precyzyjnymi cięciami skracała ich dłonie o kilka palców, albo przebijała piersi na wylot. Z kolei Alla'thara nie bawiła się w finezję. Kieł tego nie potrzebował. Pragnął jedynie pokonywać opór stawiany przez ciało. Ciało, które tego oporu nie mogło stawić.

Kapłanka próbowała czarować, lecz nagle za jej plecami rozgorzało niby piekło. Odwróciła się i ujrzała cienistą sylwetkę od której biło niesamowite gorąco. Salamandra uformowana z cienia przez Elfillora.

Olbrzym miał się nie lepiej, gdyż był zalewany potokiem strzał Elendila. Mógł mieć nadzieję, iż te mu się skończą, lecz to nigdy nie będzie mieć miejsca, bowiem jego kołczan był zaklęty. Bezdenny.

Praktycznie bezczynny pozostawał tylko Deldon, który nie mógł w tej chwili sprowadzić na pomoc swych błyskawic, czy rzucić się w wir walki pod inną postacią, gdyż wąskie gardło przełęczy nie pozwalało na to. Skupił się więc na innej ze swych specjalności, mianowicie na leczeniu z pomocą sił natury. 

Nim walka zdążyła się w pełni zakończyć wyskoczyła na nas sfora monstrualnych w rozmiarze wilków. Były inne niż te, które mieliśmy okazję spotkać do tej pory. Ich wzrok był bardziej drapieżny, zaś koordynacja grupy lepsza. Zapewne zwabił je zapach krwi i wizja łatwej zdobyczny, lecz nie tym razem. Nie mając innego wyboru zabiliśmy je, gdyż nawet Deldon nie był w stanie do nich przemówić.

Ruszyliśmy dalej na wschód, gdzie natknęliśmy się na wysoki kurhan. Nim mieliśmy okazję mu się bliżej przyjrzeć wyskoczył na nas upiór barbarzyńskiego wojownika i jął nas oskarżać o kradzież jakiegoś złotego rogu. Najwidoczniej jego grób padł ofiarą kradzieży, zaś duch jego nie może z tego powodu spocząć spokojnie w grobie. Nie mogąc nic na to poradzić oddaliliśmy się czym prędzej.

Niedaleko natrafiliśmy na grupę myśliwych zaopatrzonych we wręcz identyczne skórzane zbroje podbite ciepłym futrem z którego to były wykonane również płaszcze, czy buty. Co zaś najciekawsze pokryte były jakąś substancją, a być może i jakimiś prostymi zaklęciami, które sprawiały, iż w bezruchu mężczyźni zdawali się niknąć z oczu. Wspominając swoją przygodę z wilkami uznaliśmy, iż zapewne nie raz przydało im się to odzienie podczas łowów.

Jeden z nich nas zauważył i przywitał się. Rzekł nam zrazu, iż ich przywódczyni miała wizje, że nawiedzą ich nieznajomi. Na pożegnanie dodał byśmy czym prędzej spotkali się z Suomą, starszą wioski. Tak też uczyniliśmy.

Zaraz po wejściu do wioski zagadnął nas zaprawdę nieoczekiwany jegomość. Mianowicie drow. W pierwszym odruchu chciałem się na niego rzucić, lecz po tym, iż ten nie wykazuje żadnych przejawów agresji zaniechałem. Był to widok dość niepokojący biorąc pod uwagę reputację mrocznych elfów. Przedstawił się jako Nym, kupiec, który przybył tutaj, by spotkać się z dowódcą żołnierzy z Neverwinter w celu dobicia jakiegoś interesu. Próbowaliśmy się czegoś o tym dowiedzieć, lecz nic nie zdradził. Rzekł natomiast, iż Wschodnia Przełęcz jest w całości pod panowaniem Legionu i jeżeli zamierzamy dostać się do Kuldahar, to może nam sprzedać informację na temat innej drogi. W zamian zażądał informacji o tym co się dzieje z ludźmi z Neverwinter.

Po namyśle i uznaniu, iż nie mamy innych perspektyw dobiliśmy z nim targu. Rzekł nam, iż można się tam dostać przez Podmrok. Wystarczy skorzystać z tuneli prowadzących na drugą stronę Gór Grzbietu Świata, a następnie z przejścia zlokalizowanego w okolicach klasztoru mnichów Czarnego Kruka.

Wioska, czy też raczej Wędrująca Wioska, gdyż tak brzmi jej właściwa nazwa, okazała się zbiorowiskiem prostych chat i namiotów, które każdego roku przenoszono o dzień drogi w jakimś kierunku w celu zapewnienia lepszych warunków dla łowców. Wioska żyje z tego co uda jej się upolować oraz przehandlować z wędrowcami. Co jest ciekawe specjalizują się w wytwarzaniu ekwipunku myśliwskiego, nawet magicznego.

Suoma była starszą kobietą w której Eldillor od razu rozpoznał wprawę w posługiwaniu się splotem. Najwyraźniej w tej głuszy wiedza o magii nie sprowadzała się tylko do prostych rytuałów, a może i mieliśmy do czynienia z potężną czarodziejką. 

Opowiedziała nam ona o swych wizjach w których to mieliśmy swe miejsce, a także o cieniu padającym na wioskę. Na koniec zaproponowała układ. W zamian za pomoc w odnalezieniu zaginionych dzieci miał nam przekazać informacje na temat tego jak można pokonać Upadły Las. Przeklętą przez duchy knieję, która myli ścieżki i sprowadza na wędrowców zgubę. Nie mając innego wyjścia zgodziliśmy się. Na odchodne rzekła nam, byśmy porozmawiali ze wszystkimi, być może nam uda się dowiedzieć czegoś więcej. Zwłaszcza naciskała na spotkanie z Tahvo, głównym łowczym, oraz Venlą, uzdrowicielką, która przewodzi poszukiwaniom. Tak też uczyniliśmy.

Tahvo okazał się mężczyzną pomocnym, gdyż przekazał nam podstawowe wskazówki na temat poruszania się po Upadłym Lesie, zaś tym co nas bardziej zainteresowało, zwłaszcza zaś Elendila, był ekwipunek, który zaoferował nam w ramach handlu. Na szczególną uwagę zasługiwała zbroja wykonana z niczego innego jak łusek czarnego smoka. Tahvo rzekł na jej temat tylko tyle, iż przekazał im ją pewien wędrowiec w zamian za zajęcie się jego ranami. Teraz zaś nie mają z niej pożytku, gdyż ich łowcy wolą inne stroje, więc oczekuje na nowego właściciela. Elendil bez czekania dobił z nim targu i stał się właścicielem tego niecodziennego pancerza, jak i kilku innych przedmiotów jak obłożona potężnymi błogosławieństwami włócznia oraz nowy łuk, gdyż stary zaczyna zdradzać przejawy zużycia.

Wypytaliśmy Venlę oraz wszystkich mieszkańców wioski o zaginione dzieci oraz możliwe wytłumaczenia tego zajścia, lecz nikt nie potrafił powiedzieć nic konkretnego. Jedynie jedna z młodszych kobiet podzieliła się informacją jak odnaleźć jedną ze ścieżek w Upadłym Lesie, do którego to postanowiliśmy się udać, kiedy tylko odpoczniemy.

Podczas naszego odpoczynku zapoznaliśmy się z oferta Nyma, która nie okazała się jakaś wybitna nie licząc butelki z dżinem. Po negocjacjach nabyliśmy ją, by przekonać się, iż ten nie spełnia życzeń, a w ramach płatnych usług może nam służyć za uzdrowiciela, bądź sprzedawcę. Niestety i on nie oferował niczego co, by nas mogło zainteresować. Ostatecznie podjęliśmy decyzję o zwróceniu mu wolności, by nie wpadł czasami w jakieś niepowołane ręce. Ten wykazał się wówczas niesłychaną hojnością i na pożegnanie podarował nam kilka magicznych przedmiotów, w tym parę bransolet, które dawały posiadaczowi niesamowity zmysł obrony, przez co trafienie go graniczyły niemalże z cudem. Po długiej naradzie oraz kilku rzutów kośćmi przypadły one Imizael.
 

15 Mirtul 1312

Z samego ranka udaliśmy się w kierunku Upadłego Lasu. Nie zdążyliśmy do niego wejść, a już natrafiliśmy na kolejnych barbarzyńców, tym razem bez aurilitki, to też udało nam się ich przekonać, byśmy rozstali się w pokoju.

Na samym skraju lasu dostrzegliśmy osobliwy namiot przywodzący na myśl te służące cyganom, lecz nie potrafiliśmy wyjaśnić tego, co on może robić na tym odludziu. Zwłaszcza, iż nikt z wioski nie wspominał o takich sąsiadach.
Ostrożnie weszliśmy do środka, gdzie natrafiliśmy na piękną kobietą oraz... jej ogrzego synka? Zaprawdę nie wiem jak mam to opisać, niemniej sens był właśnie taki. Głos kobiety był pięknie melodyjny, zaś sposób w jaki mówiła urzekający. Wewnątrz namiot był pełen przeróżnego rodzaju ziół oraz innych dziwnych ingrediencji, zaś w samym centrum gotował się jakiś tajemniczy wywar. Pierwszym naszym skojarzeniem była wiedźma, co w sumie nie minęło się zanadto z prawdą, gdyż rzeczywiście ta potrafiła posługiwać się magią. Wypytaliśmy ją co też robi w tej głuszy, ta zaś odpowiedziała zdawkowo, iż mieszka, a na pytanie o zaginione dzieci odrzekła, iż nic jej o ich nie wiadomo. Dodam jeszcze, iż nazywała się Limha.

Wreszcie wkroczyliśmy do Upadłego Lasu i od razu natknęliśmy się na ducha, który ostrzegał nas przed nieumarłymi nawiedzającymi ten las, a także dał nam wskazówkę, iż jeżeli natrafimy na kilka ścieżek to zachodnia zawsze zaprowadzi nas ku wyjściu z lasu. 

Zaprawdę przydała się ta wskazówka, gdyż kilka razy zdarzyło nam się wręcz zabłądzić. Podczas naszej tułaczki kilka razy wpadliśmy na żywe trupy, lecz wystarczył jeden cios mej zaklętej buławy by posłać je znów do ziemi. Ostatecznie spróbowaliśmy skorzystać z ścieżki o której usłyszeliśmy jeszcze w wiosce. Okazała się ona dla nas zbawienna, gdyż natrafiliśmy na driadę z którą to Deldon od razu wdał się w pogawędkę. Ta, nie bez oporów, zdradziła nam kolejną ze ścieżek, która tym razem miała prowadzić do serca lasu, zaś co ważniejsze opowiedziała nam historię o tym jak Limha prowadziła do swego namiot grupkę dzieci. Słysząc to wizja Limhy wiedźmy stała się zatrważająco prawdziwa. Czym prędzej udaliśmy się do jej namiotu.

Limha wyśmiała nas, po czym nagle z dołu, który wyglądał na dół na odpadki wyszedł jakiś chłopiec. Kobieta zdenerwowała się i przyznała. Rzeczywiście to ona stała za porwaniami dzieci. Co kilkanaście lat porywała kilkoro i wysysała z nich energię życiową, by samej przedłużać swoje i zachowywać urodę. W zamian nieświadomi niczego mieszkańcy wioski byli, tylko według jej słów, chronieni przed Lasem oraz barbarzyńcami. Nie mogliśmy jednak tolerować tego co robi i wezwaliśmy ją do poddania się i zaprzestania swego procederu. Wyśmiała nas tylko i teleportowała się poza namiot.

Po kilku ciosach jej ogrzy synalek padł martwy zaś na zewnątrz Limha przyzwała sobie na pomoc grupkę troli, lecz nie spodziewała się zapewne, że tak szybko damy sobie z nimi radę. Nie spodziewała się zapewne takiej mocy ze strony Eldillora, którzy zarzucił ją swymi zaklęciami, zaś nasze ostrza dokończyły dzieła. Następnie uwolniliśmy dzieci i odprowadziliśmy je do wioski.

W wiosce spotkaliśmy się z niewysłowionymi podziękowaniami, lecz również z prośbą o pomoc w kolejnej sprawie. Tym razem z duchem, którego już spotkaliśmy, a który to zdążył już zabić dwójkę myśliwych. Znów przepytaliśmy mieszkańców i dowiedzieliśmy się, iż ktoś widział jakichś zbójców wchodzących do lasu to też podążyliśmy ich śladem.

Elendil z Deldonem zaczynali już dostrzegać prawidła rządzące zachowaniem tego lasu. Dostrzegać ścieżki i wskazywać, te które gdzieś prowadziły, a nie mamiły i gubiły. Zgodnie z ich radami podążaliśmy i natrafiliśmy wreszcie na kamienny krąg w którego cieniu dostrzegliśmy ciała. Nim im się przyjrzeliśmy opadła nas grupa potępieńców. Rozprawiwszy się z nimi przeszukaliśmy zwłoki wśród których odnaleźliśmy to czego szukaliśmy. Złoty róg.

16 Mirtul 1312

Po powrocie z lasu udaliśmy się do niespokojnego ducha i oddaliśmy mu jego własność. Ten był z tego powodu tak szczęśliwy, iż przekazał nam to co ostało się jeszcze w jego grobie. Mianowicie trochę kosztowności, kolczugę oraz miecz, który zdążył przesiąknąć nienawiścią, którą do tej pory kipiał jego właściciel.

W wiosce dostaliśmy już nasze ostatnie zadanie. Mieliśmy spróbować dociec, cóż spotkało jednego z łowców, który zniknął jakiś czas temu. W jego sprawie udaliśmy się do jego byłej żony, Carity, oraz przyjaciela Leeviego. Niestety nie dowiedzieliśmy się od nich niczego nowego poza tym, iż ostatni raz widziano go wchodzącego do Upadłego Lasu.

Kiedy szykowaliśmy się do drogi podszedł do nas Nym mówiąc, iż opuszcza wioskę, nam zaś radził to samo, gdyż ma przeczucie, iż niedługo zawitają tutaj przedstawiciele Legionu. Nim zdążyliśmy zadać mu jakiekolwiek pytanie już go nie było.

W Upadłym Lesie natknęliśmy się na ducha, tego, który poprzednio nas ostrzegał. Korzystając z okazji zapytaliśmy go o zaginionego myśliwego, a wtedy ten poprosił nas o to byśmy ściągnęli klątwę budzącą umarłych, a którą to wywołują błędne ogniki. Ich leże miało mieć swe miejsce w samym sercu lasu. Jeżeli uwolnimy wszystkich udręczonych, wtedy być może uda nam się odnaleźć informacje, których poszukujemy.

Dzięki wskazówkom od driady oraz zmysłom Deldona i Elendila udało nam się dotrzeć do wskazanego miejsca. Tam stoczyliśmy zacięty bój z ognikami, które wyrządziły nam nie małą krzywdę. Po całym starciu Deldon musiał zużyć większość swych sił, by postawić nas na nogi. Po załatwieniu sprawy z ognikami wróciliśmy na polanę, gdzie spotkaliśmy uprzednio ducha. Teraz była na niej cała grupa, która podziękowała nam za wybawienie. Niestety okazało się, iż żaden z nich nie jest tym kogo szukaliśmy. Jeden tylko rzekł, iż dostrzegł ducha na obrzeżach lasu.

We wskazanym miejscu natrafiliśmy na płytki grób, a w nim ciało poszukiwanego przez nas myśliwego. Wtem niespodziewanie objawił nam się jego duch, lecz nie mógł rzec ani słowa. W pewnym momencie Alla'thara dostrzegła, iż nie ma on języka, zaś Deldon rzekł, iż nie sprawia to, że jako duch nie może mówić, jeżeli tylko okaleczenie nastąpiło po śmierci, nie zaś przed nią. Ten uświadomił to sobie i odzyskał zdolność mówienia. Rzekł nam wtedy, iż to jego żona i przyjaciel go zamordowali. Dokładniej żona, a Leevi ukrył ciało i odciął mu język. Nie zażądał jednak zemsty. Poprosił jedynie o to, by jego zwłoki zostały dobrze pochowane, a historia ta ujrzała światło dzienne, a wtedy odzyska spokój. Tak też postanowiliśmy uczynić.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Infinity Train – Recenzja

Infinity Train jest miniserialem stworzonym przez Owena Dennisa, wyprodukowanym i emitowanym przez Cartoon Network. Odcinek pilotażowy został ukazał się w 2016 roku, zaś premiera właściwego serialu nastąpiła 5 sierpnia 2019. Składa się on z 10 odcinków w formacie 11-minutowym, podobnie jak to miało miejsce z Over The Garden Wall . Produkcja opowiada o wędrówce dziewczyny imieniem Tulip, której celem jest rozwikłanie zagadki tajemniczego pociągu i wydostanie się z niego, co jednak nie jest takie proste biorąc pod uwagę nieskończone możliwości kreowane przez niecodzienne warunki występujące w nieskończonej liczbie wagonów. Od strony fabularnej Infinity Train jest serialem łączącym epizodyczność z ciągłą fabułą, bowiem każdy z odcinków prezentuje w swych ramach małą opowieść, jednocześnie składając się w jedną spójną historię. Postacie wielokrotnie odwołują się do poprzednich wydarzeń, co jest istotne zarówno w kontekście całej opowieści jak i rozwoju bohaterów.  Spogląda

Star vs The Forces of Evil [Sezon 4] – Odc.15 & 16 [spoilery] – przemyślenia

Spoilery! Rozwiązanie kwestii zdjęcia jest całkiem sensowne. Star się kończy. Oczywiście było to wiadome od zapowiedzi czwartego sezonu, ale odcinek 15 dobitniej mi to uświadomił. Wynika to z jednej strony ze spotkań z postaciami po powrocie na Ziemię oraz ukazaniem ich losów, tego w jakim kierunku skręciło ich życie. Jackie jest szczęśliwa i nadal lubi Marco, nie ma mu za złe ich rozstania. Alfonzo i Ferguson znajdują nowych znajomych do grania w D&D , co jest swoją drogą świetnym nawiązaniem do obecnej sytuacji Lochów i Smoków . Z drugiej mamy pożegnania na Mewni, które również pogłębiają uczucie końca, zbliżającego się finału. Mnie osobiście odcinki te się podobały. Bardzo miło było znów zobaczyć bohaterów, których nie widzieliśmy od dłuższego czasu oraz dobrze jest po prostu wiedzieć, że jakoś sobie radzą, że ich życie toczy się dalej i to całkiem pozytywne. Jednocześnie nie opuszcza mnie pewien smutek wywoływany zbliżającym się końcem. Pozostaje jedynie cieszyć si

Star vs The Forces of Evil – podsumowanie serialu

Dokonało się. Star vs The Forces of Evil doczekało się finału. Obserwowałem ten serial od 2 lat, na bieżąco oglądałem odcinki od połowy 3 sezonu, zacząłem udzielać się trochę w fandomie oraz pisać dedykowane mu notki na blogu. Nadszedł jednak czas podsumowań, konkluzji, tego by spojrzeć na niego w szerszej perspektywie, na to by wydać końcowy werdykt. Nie mówię tutaj, że recenzje poprzednich sezonów są nic nie warte, aczkolwiek SvTFoE nabrało nowego, kompletnego wydźwięku, kiedy mamy już wszystkie odcinki i koniec głównej opowieści. Większość moich myśli zawarłem już na streamie , gdzie wraz z Trikster oraz Odmówcą poruszaliśmy temat serialu. Mam nadzieję, że wyszło całkiem przyjemnie, zwłaszcza, że tamtego dnia miałem jeszcze spore problemy techniczne. Tak czy inaczej do zawartych w nim treści będę się częściowo odnosił, ale zamierzam skupić się na serialu jako całości .   Finał Zaczniemy jednak od ostatniego odcinka, który nie doczekał się na blogu osobnego omówienia.